Postanowiłam ząłożyć ten wątek, bo właśnie przed godziną przeżyłam najbardziej żenującą, ale jednocześnie chyba najzabawniejszą sytuację w pracy....
Dzwoni telefon, odbieram:
- Dzień dobry, Anna xxx, xxBank, w czym mogę pomóc?
- Dzień dobry, chciałem się umówić na podpisanie umowy kredytowej
W tym momencie byłam przekonana, ze dzwoni mój Tomek (powinien mieć akurat przerwę w pracy, a jak do mine dzwoni to zawsze przedstawia sie jakoś dziwnie, wymyśla jakieś historie...)
a więc ja przekonana, że dzwoni mój Narzeczony odpowiadam:
- Umowe kredytową Pan mówi... pewnie potrzebny jest Panu kredycik na przepiękny pierścionek dla Narzeczonej, który ostatnio widziała w Aparcie??
- yyy.... nie no to może innym razem z tym pierścionkiem...bo ja...
- no dobra dobra... co tam słychać misku? jak tam w pracy...
-... chyba minie Pani z kims pomylila?
W tym momencie milion myśli mi przleciało przez głowę...ale mój Tomek to jajcarz, myślę, pewnie dalej mnie wkreca,
- No przestań, przecież wiem, że to ty... daj spokój...
- Wie Pani co, to może ja przemyślę sprawę z pierścionkiem, a PAni umowi mnie na podpisanie umowy, ok? troche mi się spieszy...
Słuchajcie jakiego ja rumieńca w tym momencie dostałam...
-...oj przepraszam Pana bardzo...juz umawiam...
A co Wam się śmiesznego przydarzyło?? Pamiętacie coś takiego??