7.30- Pobudka. Jeśli tak to można nazwać

Całą noc nie spałam przejęta i patrzyłam na cień mojej sukni ślubnej, która wisiała przed moim łóżkiem na lampie
7.40-9.00- kąpiel i poranna kawka
9.00-przyszła Pani Kasia, by mnie pomalować i uczesać, wtedy jeszcze byłam jakoś dziwnie spokojna

(może dlatego, że moja mama była u fryzjera i kosmetyczki)
9.30- przyszła Pani z kwiaciarni z kwiatkami do włosów (btw, wytrzymały całe wesele i jeszcze z głowy wyjsć nie chciały, a właściwie to nie chciał, bo de` facto był jeden, z racji swoich rozmiarów)Oto on:

11.00- wizyta naszego kamerzysty... zaczęłam się trochę denerwować.
12.00- moja mama wraca od fryzjera

(denerwowała się biedulka bardziej odemnie, więc musiałam trzymać rękę na pulsie i być twarda, nie mietka, ale tylko pozornie, wewnątrz, cała zaczęłam latać)
12.30- przyjeżdża moja świadkowa, zaczyna się istne szaleństwo
Od tego czasu wszystko toczyło się tak szybko, że hoho. Ubieranie sukni, sesja w studio, przyjazd Pawła z kwiatami... ciężko mi to wszystko objąć, łatwiej będzie jak dostanę w ręce komplet zdjęć i film

13.30- przyjeżdża mój narzeczony i świadek: miałam chwilę załamania nerwowego, gdy zobaczyłam Pawła. Musiałam się przez chwilę wyciszyć zamykając oczy i przełykając łzy szczęścia:

Ja i mój wówczas narzeczony, przed wyjściem z domku:

Ale najpierw błogosławieństwo. Wszyscy się wzruszyli. W tej ważnej chwili byli z nami rodzice, świadkowie oraz moja najukochańsza "przyszywana" siostrzyczka Ania

Mojego braciszka Remka nie mogło być, bo był w drodze na ślub z Wodstocku:

16.00- Ślub.... och był piękny, niewiele z niego pamiętam, jednak wiem, że był cudowny, jak z bajki


Do ślubu i z kościoła jechaliśmy pięknym Bentlayem:

Pierwszy taniec- myśleliśmy, że wyszło dużo gorzej niż było faktycznie, jednak BRAWA były


i było kolanko:

Tak sobie poczynałam po oczepinach:

Hulałam, że ho ho, suknia okazała się średnio wygodna, ale co tam. Zresztą ja przyzwyczajona do sportowej wygody przy wygibasach spodziewałam się tego, że owa suknia nie będzie komfortowa, jednak nie zamieniłabym jej na żadną inną


Chętnie powtórzyłabym każdą minutę z tego dnia..., aż mi czasem łezka kręci się w oku, że to już za nami. Z pełną świadomością mogę powiedzieć, że był to najpiękniejszy dzień w moim życiu

Cdn... Poprawiny
