och. jak poczytałam Wasze wypowiedzi to przypomniało mi się jak my to mieliśmy. Zatem nie mieliśmy ryżu, ponieważ mój mąz jest uczulony na niego niestety, ale mielismy nad drzwiami kościoła ślubne koło przystrojone liliami i wstęgami białymi i malutkimi balonikami, a w środku koła wielka balonowa kula w której były malutkie baloniki napompowane co drugi helem. Kolegę poprosilismy by go przebił (elektrycznie oczywiście). część balonów które były napompowane helem poleciała w niebo a część spadła na nas:). Goście mieli od nas trąbki takie okolicznościowe, a dzieci dzwoneczki. Było nieco głosno jak wyszliśmy:) a po wybuchu kuli z balonikami wielkie, spontaniczne brawa dostaliśmy:) az ciarki mnie przechodziły ze szczęścia:)