To ja słowo wtrącę.
Ze swojego doświadczenia.
Zaczynałem kilka dobrych lat temu, podczepiłem się pod znanego fotografa, rok przesiedziałem cichutko jako asystent.
Po roku, kiedy nabrałem już pewności siebie, doświadczenia a przede wszystkim znalazłem swój styl postanowiłem odejść od swojego mistrza.
Decyzja nie byłą prosta bo mój fotograf-nauczyciel zdawał sobie sprawę z tego, ze każdy asystent to potencjalny konkurent - płucząc cholernie dobrze - decyzja była trudna.
Ale do sedna.
Robiąc pierwsze zlecenie, było to zlecenie za możliwość umieszczenia zdjęć w reklamach. Czy li nie koniecznie za darmo a mnie jeszcze bardziej zależało na tym by te fotki dobrze wyglądały - wiadomo miały to być moje wizytówki.
Dziś nawet nie mam słowa w umowie o wykorzystaniu zdjęć do celów promocyjnych, jak chcę zdjęcie do reklamy lokalnej gazety - kupuję modelkę wynajmuję doskonałą suknię ślubną, wizażystę i mam profesjonalne zdjęcia do lokalnej pracy, reklamy internetowej, plakatów, ulotek.
Młodzi którzy do mnie przychodzą nie pytają o to by im pokazać zdjęcia bo 100% par to pary z polecenia innych par, tak działa marketing szeptany.
A fair czy nie fair - ryzyk fizyk, jeśli ktoś trafi na osobę poważną, która ma doświadczenie - cholera - fotografia ślubna to hardcore - zmiana światła, ciągle zmieniająca się akcja, polowanie na momenty. . . dlatego mała podpowiedz.
Jak znajdziecie kogoś za darmo - zapłaćcie mu za to! Dlaczego? Bo jak będzie za darmo taka osoba może spokojnie sknocić i powiedzieć po wszystkim sorry ale było za darmo, a tak można śmiało iść do sądu po odszkodowanie.
Czasem warto też odezwać się do fotografa do którego byście się nie odezwali z uwagi an inny budżet, o co w tym chodzi? Opowiem na swoim przykładzie. Jako fotoreporter ślubny najsoczystszym okresem jest wiosna-lato. Podczas tych kilku miesięcy nie biorę zleceń poniżej 3-3,5tyś. ,
Ale co robię z z parami które się odzywają a mi np. nie odpowiada para - bo chce zaoszczędzić na swoich wspomnieniach ?
Proste! Polecam swoim asystentom za których wiem, że mogę ręczyć! Robi tak większość fotografów z dużych miast.
Czy to fair czy nie? Na pewno tak, bo para która chce zaoszczędzić na swoich wspomnieniach, nie potrafi wycenić swoich wspomnień - zaakceptuje tylko taniego fotografa. Ciekawi mnie co z tymi wszystkimi mężatkami które spotykają się i pokazują swoje zdjęcia - jedna pokaże doskonałe zdjęcia druga swoje od darmowego fotografa. . . czy taka osoba widzi różnicę tych zdjęć? Czy zazdrości pamiątek tamtej osobie? Bardzo mnie to dziwi - może dostał ktoś z Was kiczowate fotki i ma z tym doświadczenie? Chętnie wysłucham.