U nas to było dawno ale niestety my też zrezygnowaliśmy. Dlatego, że ten pan po pierwsze bardzo rozgadany i jak na nasze oko nerwowy nie dał nam się porządnie wypowiedzieć jak chcemy by wyglądał nasz ślub. Nie mogliśmy go też przekonać do innych pieśni niż tradycyjne. Chcieliśmy trochę stylu gospel chociażby prz Komuni. Po drugie moj mąż powiedział mi, że z doświadczenia wie, że jak krowa dużo muczy to mało mleka daje. W sumie to jemu się nie spodobało, że tak dużo gadał. No i potem jak już rozmawialiśmy z kamerzystą, którego sami wybieraliśmy to powiedział, że muzyki nikt mu nie odbierze, że robi to dobrze ale nie współpracuje z kamerzystami, narzuca tylko swoją wizję i wprowadza nerwową atmosferę, że po prostu źle się z nim pracuje.