Nie chcę za dużo pisać bo jednak rozwodziłam się bez dzieci a to zdecydowanie zmienia postać rzeczy. Rozumiem Cię jednak, że nie jesz bo też nie jadłam. Schudłam tak bardzo (nie pamiętam już ile), że aż mój ojciec się wystraszył. Jadłam to ci wcisnęła we mnie jedna koleżanka w pracy, która bardzo mnie wspierała. Jogurt, pół kanapki czasem owoc i to tyle, na cały dzień. Mam nadzieję, że masz blisko siebie kogoś kto Cię teraz bardzo wspiera psychicznie bo to pomaga. Fizycznie też by się ktoś przydał, obojętnie kobieta czy facet - po prostu przyjaciel.