a my zaoszczędziliśmy w ten sposób:
- suknia kupiona nie w salonie ślubnym, w cudownym odcieniu ecru + leciutkie cappucino. Długa spódnica cudnie drapowana + gorset. wyglądało jak suknia a kosztowało 350 zł.
- zwykły fryzjer, koszt 20 zł ( w innych punktach jak słyszeli, że to fryzura ślubna to od razu za próbne uczesanie chcieli brać ok. 60 zł)
- makijaż - 20 zł (sytuacja podobna jak z fryzjerem)
- brak kamerzysty - nie chcieliśmy, gdyż mój brat kilka lat wcześniej robił nagranie z wesela (6 godzin taśmy) - obejrzenie tego okazało się horrorem

i jak sam przyznaje nigdy albo raczej, jak na razie, do tego nie wrócił
- fotografa na imprezie nie było, bo w rodzinie jest maniak fotograficzny i to on obsłużył imprezę. Natomiast u profesjonalnego fotografa zrobiliśmy sobie świetną sesję za 600 zł ( muszę przyznać, że wolę super zdjęcia we dwoje niż mnóstwo z gośćmi, przy talerzu, czy zupełnie przypadkowe - widziałam takie u brata i się zraziłam

- impreza była niewielka w lokalu. alkohol, ciasto i zimne przekąski przynosili rodzice, więc też nie wyszło drogo
- z orkiestry zrezygnowaliśmy na rzecz muzyki odtwarzanej - cały wieczór cudwny jazz - było bardzo nastrojowo
- kto chciał się wybawić, na sali obok była orkiestra (nie wiem skąd, może tego lokalu? my napewno za nią nie płaciliśmy)
- samochód do ślubu od wujka, więc zero kosztów
- natomiast postanowiliśmy nie oszczędzać na nocy poślubnej i tata wykupił na nocleg w apartamencie w hotelu.
i było cudownie. nawet nie wyobrażałam sobie, że wszystko tak się uda, bo muszę przyznać, że stres całej rodziny związany z organizacją ślubu dał nam ostro w kość. a następnego dnia... podróż poślubna na Sycylię.