Witajcie dziewczyny ! Uff, nareszcie wolny dzień...
Ostatnio pomyślałam, że chyba wydam książkę o moich przygotowaniach do wesela i to będzie bestseller. Otóż sala nadal nie jest do końca pomalowana, a kible jeszcze nie mają drzwi wstawionych i jest jeszcze parę innych drobiazgów do zrobienia. Oczywiście ze wszystkim zdążą, ale i tak mam ochotę tych wszystkich robotników rozerwać. "Niech się pani nie martwi"- tak, oczywiście...

A ja i mama rozlokowałyśmy kto gdzie ma spać, ogarnęłśmy teren dookoła sali i posprzątałyśmy taras. Do reszty najmujemy sprzątaczkę. Tak się zastanawiam czy któraś panna młoda malowała ściany sali farbą dekoracyjną lub jeździła z taczką po lesie. Możliwe, że jestem pierwsza

Plus tego wszystkiego jest taki, że jak podliczyłyśmy koszty wesela to wyszły śmiesznie tanie, bo za wynajem sali i nocleg (a będzie spać 30 osób) nie płacimy nic.
Wczoraj wyszła chryja z siostrunią dekorującą kościół. Po pierwsze kasuje za to 600 zł, po drugie w piątek trzeba z nią o 5 rano być na giełdzie kwiatowej. Jeszcze powiedziała, że ma stare pokrowce na krzesła, bo żadna para młoda jej nie uszyła. I klęczniki też możemy kupić jak chcemy, bo też są stare ! Już lecę ! A doławek to może by sztuzne kwiaty przyczepić, bo jej się łatwiej takie montuje

To tyle narzekania. Za to byłam już na próbnej gryzurze i makijażu

Wyszło fajnie (mówię fajnie, bo nie lubię upinać włosów, ani przesadnie się malować, ale all natural przecież nie pójdę). Mam też biżuterię.
Zapisaliśmy się na kurs tańca. Piosenka "When you say nothing at all" w wyk. Keith Whitley'a
Będziemy tańczyć do tego rumbę. Jeszcze parę miesięcy temu Łukasz pewnie myślałby, że rumba to jakiś egzotyczny drink albo potrawa

A na ogólnym kursie tańca nie mogliśmy tej rumby w ogóle zajarzyć. Teraz śmigamy już nie najgorzej, więc może coś z tego będzie

Kroki trudne nie są tylko rytm dość trudny.