Co nie zmienia faktu, że ten temat przyprawia mnie o ból głowy, bo świadomość że ma to akurat nasza pociecha jak dla mnie jest straszna.
Mnie też to przeraża. Chodzimy często do piaskownicy na plac zabaw, tam piaskownica jest czynna całą dobę dla kotów, które pokonają każdy płot, więc na pewno jest i urodzaj pasożytów. Z drugiej strony, nie będę przecież dziecka trzymać w zamknięciu, staramy się po prostu dbać o higienę. Ale jak widzę te babcie co karmią maluchy chrupkami w piaskownicy, bo przecież na pewno zaraz umrą z głodu to aż mnie skręca w środku. Jak mojej ktoś dał chrupka do brudnej ręki to go wyrzuciłam. No ale cóż, taki urok nawiedzonych matek

a od września czeka nas żłobek najprawdopodobniej, więc już się nastawiam psychicznie na te i inne rewelacje.
Netula, ja bym zdecydowanie wzięła wózek, o ile wiem nie płaci się za niego, a nóż widelec akurat będzie potrzebny jak nie weźmiesz. Przynajmniej nie będziecie uziemieni jak się mały zmęczy
