a może odliczyć im koszt "talerza" od sumy usługi? Zawsze to parę stówek do przodu...
Kaha, sama masz firmę a takie rzeczy piszesz .... Jak odliczyć koszt talerza od sumy usługi? Trzeba miec troszke godności i szacunku dla drugiego. Ludzie .... 
mam wrażenie, że zostałam żle zrozumiana. My - ludzie pracujący na rzecz Waszych wesel nie oczekujemy od Was wystawnych obiadów, drinków i nie wiadomo jakiego częstowania. Ja zawsze noszę do pracy przysłowiowe kanapki i nie wymagam od nikogo "stawiania" żarełka. W końcu biorę za swoją usługę pieniądze.
Jednak nie raz postawiona zostałam w bardzo głupiej i kłopotliwej sytuacji, np.: przychodzi pora obiadu, na stół wjeżdża "wiaderko" zupy, przy stole siada rodzina młodych, najadają się i nagle okazuje się, że na dnie zostało troszkę zupy... i co wtedy?! ktoś do nas podchodzi i zaprasza na obiad... Jak zachowałybyście się w takiej sytuacji? Nam jest bardzo głupio i zazwyczaj odmawiamy, nie dlatego, że unosimy się honorem - po prostu zawsze mamy ze sobą swoje jedzenie i naprawdę nie wymagamy od nikogo częstowania. Każdy z naszych klientów podchodzi do tej sprawy indywidualnie. Inny przykład ? W trakcie dekoracji podchodzą do nas ludzie z rodziny i opowiadają, jakie to ogromne koszty ponieśli na np.: upieczenie czy zakup ciast i przepraszają, że nas nie częstują... w poniedziałek przyjeżdzamy na salę po swoje rzeczy i te same osoby zdejmują z pater na stołach (jeszcze nie sprzątniętnych po weselu i poprawinach) tony ciast i innego dobra, ładują do reklamówek i wręczają je nam - jakbyście się wtedy zachowały? Masz ochotę to postaw kawę czy herbatę - to niezobowiązujące.
A a'propos jedzenia i wódki dla orkiestry i kamerzysty - to wydarzyło się naprawdę... pewna młoda para postanowiła, że na ich weselu nie będzie stołu dla w/w - bo za swoją pracę biorą sowitą zapłatę - orkiestra przez całą imprezę grała super i zgodnie z umową ... przyszedł czas oczepin, kiedy to kapelka zaczęła się kręcić, jej kierownik podszedł do młodego i powiedział, że są głodni i jadą coś zjeść - odliczają za to od swojej usługi 500 zł - młody się zgodził... i tyle kapelkę widział...
...kucharka weselna stoi nad garnkiem z bigosem i próbuje czy wszystko ok, widzi to ojciec młodej i mówi
" co się pani na moim pasie - do pracy przychodzi się z kanapkami"
albo - to chyba najgorsze i zazwyczaj ma miejsce w sobotę, na salę podsyłana jest "czujka" z rodziny młodych. której zadaniem jest pilnowanie obsługi kuchennej, żeby przypadkiem czegoś nie wyniosła - to jest ŻENUJĄCE - wiecie jaka jest potem atmosfera w kuchni przez całe wesele? Kiedy ktoś z kogoś robi złodzieja, niewiadomo za co i dlaczego...
ja na salę jeżdżę jeszcze w sobotę, praktycznie tuż przed przyjazdem młodych po ślubie - zostawiam im jakąś niespodziankę, a tu za mną ktoś tupta i patrzy czy nie biorę czegoś ze stołów. Wiecie, to jest okropne - bo czy jestem taka głupia i zrobię z siebie złodzieja za kawałek ciastka, które mogę sobie kupić za 1 zł w cukierni ?! To nie moje - więc nie ruszam! Czasy złodziejstwa na weselach to przeszłość, nasi rodzice, pamiętający czasy nibykomumy powielają jakieś nieaktualne stereotypy i wychodzą później z tego takie, przepraszam JAJCA, że kapela zalewa mordy, kucharki kradną, goście wynoszą wódkę. Żyjemy w czasach wolnego rynku i wolności wyborów - myślicie, że szanujące się firmy z branży ślubnej robią TAKIE RZECZY?!
A TAK SZCZERZE - kto z Was widział zalaną kapelę na weselu? kucharkę ze złodziejskim pakunkiem?
Temat poddaję do przemyślenia
i nie krzycz na mnie okruszku (bo stereotypy o biorących mundurowych też trzeba między bajki włożyć!!!)
Buziaki. KAHA
