Wrastał mi paznokieć i jako, że nie wiedziałam, że można iść z tym do kosmetyczki to poszłam do chirurga. Do Medicusa.
Lekarz zaakceptował mój przypadek do zabiegu (nie wiem jak to się fachowo nazywa) obcięcia brzegu paznokcia. Na koniec jeszcze były uzyte szwy, aby ta skóra przylegała do paznokcia.
Po jakimś miesiącu czy dwóch jak wszystko było już zagojone nagle zaczęło mnie boleć, ale to było na tyle dziwne, że bolało mnie tak głęboko jak wyrasta paznokieć. Okazało się, że gościu obciął mi brzeg paznokcia, ale powinien zrobić to do samego końca, czyli do samej kości a on tego nie zrobił... To co zostawił zaczęło rosnąć a nie miało gdzie, bo przecież zszył tą skórę...
To co się działo to była istna męka i masakra...
To, co zaczynało rosnąć wbijało się w skórę, a nawet nie było tego widać nic...
Wziełam się więc za dokładne przeczesanie internetu no i właśnie wtedy natknełam się na informację o klamrach no i właśnie na stronę internetową, gdzie była wymieniona p. Ela.
Jak poszłam do niej i ona zobaczyła to... To mi się chciało płakać widząc jej minę, a ona stwierdziła, że takiemu lekarzowi za źle wykonaną pracę powinno się robić to samo co on zrobił źle...
Ona nawet na początku nie wiedziała jak się do tego zabrać, bo nawet nie było jak...
W końcu jakoś krok po kroczku dało się to miejsce, gdzie skóra była zaciągnięta na szwie tak jakby ubić tym wacikiem aby ten paznokieć miał miejsce do wyrośnięcie...
Było kupę bólu i płaczu, zaciskałam zęby ale opłaciło się i teraz mam normalnego paznokcia...
Acha, jeszcze tylko dodam, że ten pieprz*** konował (bo normalnie nie mam innego przydomku dla niego) tam mi pocharatał ten paznokieć, że on nie był prosty tylko paznokieć wyglądał jak góry i doliny... Tak jakby tą końcówkę szarpał na wszystkie strony a nie uciął...
Było koszmarnie ale udało się.