Ja w markecie kupuje tylko rzeczy typu masło/jogurt/picie
jaja, twaróg kupuje od gospodarza, kurę w całości tyle ze oskubaną również - porcjuje już w domu,
po ser, wędliny, mięso jeżdżę do Niewieścina, ale nie do sklepku tu na osiedle ale tam przed świecie do wytwórni
naprawdę czuć różnice, wołowinę, polędwicę czy schab mają tak świeży ze aż pachnie i ma się ochotę go zjeść a nie na zasadzie "ewentualnie zjem" czy "szare jest bo się utlenia" jak usłyszałam kiedyś w mięsnym, nie kurczy się tak na patelni bo nie jest nastrzykiwane nie wiadomo czym
osobiście nie wierze w świeżość mięsa w supermarkecie i żadne nalepki "bez gmo" czy "jakość stwierdzona..." , mnie to nie przekonuje osobiście
a jak widzę mięso leżące na tackach w wodzie to nie wiem jak ludzie moją to kupować i jeść bo autentycznie mnie to obrzydza

ja swierzonke jadłam u teściowej i robiła tak jak Wy - sama sól i pieprz ale dodatkowo poza cebulką dorzucała ugotowaną kapustę kiszoną
