
M

I

C

H

A

Ł
czyli o moim jedynym co się żuczek zwie
Może nasze spotkanie nie było zbyt oryginalne, ponieważ miejscem spotkania była po prostu dyskoteka...dla niektórych

po prostu" a dla mnie "aż".
Jednak na uwagę zasługuje data naszego spotkania, a mianowicie: 04.03 czyli dzień moich urodzin
taaaak....nie miałam zamiaru nigdzie iść (a mawiają, że wówczas zabawa jest naprawdę udana, gdy właśnie nie ma się na nią ochoty- podpisuję się pod tym rzecz jasna

)...
...jednak kuzynka mnie jakoś namówiła...poza tym przyjechała nasza koleżanka z Irlandii na parę dni, więc "głupio by było zostać w domu"...
poszłyśmy; ja bez entuzjazmu, ale w końcu się zgodziłam. Na dyskotece jak zwykle zaczęłam od parkietu- uwielbiam taniec- i wtedy właśnie zostałam "dostrzeżona"- tak twierdzi mój luby. Według mnie było nieco inaczej, ale tę kwestię pozostawię
jak go dostrzegłam?- dzięki mojej kuzynce, która zwróciła jako pierwsza na niego uwagę (a propos będzie moją świadkową

).
Jednak została "odstawiona na bok".
Tak. Wtedy właśnie zadziałała chemia i ...zaczęliśmy rozmawiać...tak aż do 6.03 kiedy to postanowiliśmy zostać razem
szybko i zdecydowanie. Bo jak to jest to - to "się wie"
W wakacje- dokładnie w majówkę- wiedzieliśmy, że już na zawsze będziemy chcieli być razem...
coś o nim?:
moje przeciwieństwo, zupełne- jeśli mowa o charakterze. (Ponieważ z wyglądu jesteśmy nieco podobni, tak twierdzą inni

).
Jest spokojny, opanowany, podchodzi z dystansem do ludzi, odpowiedzialny, oszczędny(

) itp itd...
najbardziej odpowiada mi jego "ostoja spokoju"- "tarcza", którą mnie okrywa...ponieważ ja jestem "cholerykiem" jego opanowanie jest dla mnie wybawieniem....
nie wyobrażam sobie życia z kimś innym...chemia +doskonałe wnętrze=IDEAŁ to muszę podkreślić...(choć nie ukrywam, że trochę się boję, iż po przeczytaniu tego Żuczek obrośnie w piórka

a niech tam...

)
moje ostatnie słowo dla niego, to po prostu:
a dla was?:
