ciekawe, ile będzie nas szczęśliwych w małżeństwie, gdybyśmy odwiedzili to forum za 10 czy 15 lat.
Dokładnie tyle, ile sobie na to zapracuje groszku

Miłośc to budowla, którą później się pielęgnuje, żeby się nie zmarnowała, ale bywają też sytuacje, kiedy się burzy i trzeba ją odbudowywać. Tu najczęściej jest krach....Oczywiście sobie i nam wszystkim życzę by ta budowla trwała wiecznie czule przez nas tylko pielęgnowana

Sama sobie życzę też, żebym za 10 lat wciąż pamiętała, że ślub to nie podpisanie aktu własności, że nie mogę się diametralnie zmieniać. Wiadomo, że życie powszednieje, ale jeżeli teraz potrafię dać Wojtasowi drobny prezent bez okazji czy wysłać mu SMS dla umilenia dnia w pracy, to chce to samo potrafić za 10 lat. I jeżeli teraz Wojtek kocha mnie za to też, że czaasami bywam szalona, że mam swoje zainteresowania i swoich znajomych i że jestem zadbana i uśmiechnięta i jeszcze wiele innych rzeczy, to za 10 lat nie mogę się zmienić w gderliwą, wiecznie niezadowoloną Babę- Jagę niechlujnie wałęsającą sie po domu w przydeptanych bamboszach i wrzeszczącą na męża i dzieciary, w której już mąż nie widzi kobiety, tylko ewentualnie wielofunkcyjną maszynę AGD.
Z drugiej strony nie chciałabym też, żeby Wojtek pozostał w części takim Wojtkiem jakim jest dzisiaj, żeby nie zapomniał, że przed ślubem bywały i kwiaty i kawiarnia i szereg innych drobnych gestów i przyjemności. Nie chodzi mi o to, żeby codziennie fundował mi atrakcje, ale tez nie chciałabym, żeby zamienił się w kogoś dla kogo jedyną rozrywką, poza piwkiem w towarzystwie kolegów, jest mecz w telewizji, a pilot od telewizora to naturalne przedłużenie ręki. I żebym kiedyś ne obudziła się z pytaniem gdzie się podział Wojtek, którego pokochałam.
Trochę tu wszystko przejaskrawiam, ale życie to nie bajka i trzeba pamiętać, że wszystkie skutki mają swoje przyczyny.
Juz nie mówię tu o takich aspektach jak zdrady itp....ale tak zwyczajnie nie chciałabym, żebyśmy się stali takim "wtórnym rodzeństwem" za 10 lat........
Tylko czy ja o tym wszystkim będę pamiętałą za 10 lat

I czy on będzie pamiętał? To właśnie największe zadanie, jakie przed nami stoi.