po prostu nie wytrzymalam... musialam zajzec

na wasze odpowiedzi po odpisuje juz jak bede w Bydgoszczy teraz tylko napisze co slychac...
Masakra normalnie... lot sam byl wspanialy nic dodac nic ujac

w ogole nie czulam tego cisnienia odprawa przeszla wspaniale

nikt sie o bagaz nie doczepil

w samolocie usnelam bo nie bylo na co patrzec... nuda jak cholera byla

ciemno itd i wlasnie to usniecie to moj pech w samolocie... zgubilam dowod ale skapnelam sie dopiero jak wyszlismy z samolotu i pozniej trzeba bylo dowod pokazywac... ja wyciagam portfel nie mam dowodu pytam sie Przemka czy ma dowod a on mojego dowodu nie ma... normalnie myslalam ze nie przejde, ale babeczka okazala sie na tyle sympatyczna i po rozmowie z przyszla bratowa mojego mezusia przepuscila nas... ale nerwow nie zapomnie, moje szczescie ze mam paszport w domu i mama kurierem go do mnie wyslala wczoraj przyszedl... ale gdyby nie to bym musiala sie kisic w Anglii

przynajmniej podroz z przezyciami

a teraz troszke o Anglii:
generalnie nie podoba mi sie tu za bardzo chyba jednak wole polske

, a po kochalam tutejsze sklepy

w sobote jeszcze sie wkurzylam bo baba na poczcie powiedziala mojej mamci "panie niech nie wysyla bo to i tak nie dojdzie..." no ku*** przepraszam za przeklenstwo ale normalnie bylam na maksa wsciekla!!!! Humor mi poprawily zakupy 7 godzin buszowalam z Bratowa mojego broneczka i Broneczkiem po sklepach ==> efekt jednego dnia wydane 280 funtow

masakra normalnie ale sie obkupilam nie ziemsko masa wyprzedazy byla, szok bluzy krotkie rekawki, koszule, buty, spodnie, dresy, kurtki, i takie inne duperelki i wydalam malo bo w Polsce za tyle bym w zyciu nie kupila... ;/ a najbardzie mnie dobily angielskie krany heh... dobra mykam dziewuszki
jedziemy wlasnie na miasto

i szalec dalej
foteczki Wam wkleje jak wroce

uciekam do uslyszenia za tydzien w sobote/niedziele bo jutro welcome to zakopane buziaki

i sorry za brak polskich znakow ale angielski laptop nie ma takich buziaki
