Witam, jestem właśnie na etapie poszukiwania kamerzysty. Ustaliliśmy z narzeczonym, że chcemy jedynie film, nie chcemy fotografa. Z oszczędności, zdjęcia będą robione we własnym zakresie. I z niejakim zdziwieniem dowiaduję się, że teraz wszędzie można mieć dwa w jednym. Wszędzie, gdzie się udaję, pytając o film, jestem zasypywana informacjami o zdjęciach. Ja rozumiem, co za filozofia dla takiego kamerzysty złapać dodatkowo za aparat i porobić zdjęcia. Pół biedy, jeśli idę do studia fotograficzno - filmowego. Ale nie wszyscy kamerzyści są odpowiednio przygotowani do robienia zdjęć.
A piszę to dlatego, że jeden taki kamerzysta mi już podpadł. Byliśmy u niego na rozmowie na temat filmu, zobaczylismy próbki. Obowiązkowo zapoznaliśmy się też ze zdjęciami przez tego pana robionymi, jednak zastrzegliśmy od razu, że my raczej zdjęć nie chcemy, na co panu trochę mina zrzedła. Mieliśmy mieć dwa dni na zastanowienie się, oddzwoniłam już drugi dzień po spotkaniu, powiedziałam, żeby nam zarezerwował ten termin, z zapytaniem, czy może być tak, że w tym tygodniu zadzwonię, choć nie wiem jeszcze w który dzień i umówimy się na podpisanie umowy. Pan się zgodził. Zadzwoniłam ponownie po 2 dniach, na co pan mnie chłodno poinformował, że termin już nieaktualny, już ma zajęte, bo miałam zadzwonić wczoraj. Strasznie kręcił i mówił, że to trudno, bo się nie zrozumieliśmy. Zachował się bardzo nie fair, bo miał mój numer, zarezerwowaliśmy termin ustnie, więc nawet jeśli miał potem ofertę na ten dzień, to powinien do mnie zadzwonić i mi o tym powiedzieć. moglibyśmy przyspieszyć podpisanie umowy.
Wspólnie z narzeczonym przypuszczamy, że pewnie dostał też ofertę na zdjęcia. Ja rozumiem, że to dla niego dodatkowy zarobek i każdy dba o swój interes. Ale mógł od razu powiedzieć, że zamówienie na sam film go nie interesuje, nie traciłabym czasu na spotkanie z nim.
Teraz pierwsze co, to pytam, czy aby na pewno można zamówić film, bez zdjęć, za które dodatkowo się płaci.