Czy wiosna czy lato czy też zima…
A pamiętam zaczęło się jesienią wczesną jesienią, we wrześniu jeszcze….
Tyle godzin spędzonych….
Byłeś kochany a znowu odjeżdżasz…. minie tydzień, jeden i drugi i znów się zobaczymy, tym razem ja do Ciebie przyjadę.
I tak ciągle przez pięć lat jeździliśmy do siebie, nikt nie wierzył, że to się uda, że ten związek przetrwa.
Na pierwsze nasze spotkanie oboje jechaliśmy pociągami…. Ja z Dąbrowy Górniczej a on z Żyrardowa… spotkaliśmy się w Kołobrzegu, ażeby nie było tak prosto, ja jechałam przez Świnoujście, bo zawoziłam bratową i chrześniaka, a potem w taka małą ciuchcię i jechałam przez łąki i pola…
Spędziłam w pociągu 23 godziny… ale warto było, zobaczyłam go i wiedziałam, że to jest to... coś mnie wręcz urzekło…
Na początku pociągi nam nie przeszkadzały, ale po pewnym czasie można mieć dosyć…
I to jest właśnie nasze miejsce, pociągi nas łączyły, to dzięki nim mogliśmy się spotykać i dlatego jest to jednocześnie i magiczne miejsce dla nas i trochę znienawidzone….






I taka ta nasza zawiła i troszkę nietypowa historia...