Dodam jeszcze,ze nie stresowaliśmy się az tak mocno w Kościele...
Myślalam,ze bedzie o wiele gorzej....
Stresczę co nie co,,,poniewaz w poniedzielek lecimy do Turcji
W Kościele przywital nas tłum ludzi:-)
Nikt nie zawiódł, wszyscy na mszę sie wstawili

Podczas przysięgi zapomnialam słowa...'i wierności'...ale szybko sie poprawilam...

Mój mąż za to miał dwa przejęzyczenia ale takie drobne,ze nikt nie usłyszał.
Obrączki sprawnie wsuneliśmy sobie na paluszki, nie było z tym problemu.
Piękne kazanie, świetne czytania, cudny psalm, spiewany przez męża kuzynke.
Po mszy szybko w autko(śliczne było) troszke pokropił deszczyk i świeciło słońce przed mszą a po mszy jak bylismy juz w drodze to padalo....

ALe juz jak weszlismy na sale znowu było ładnie....
Zabawa byla udana, sala wywiązala sie z umowy i obietnic, zespół dawal czadu a goście tańcowali do rana.
My natomisat przezylismy najwspanialsze wspólne chwilę.
Pozdrawiam i zapraszam do relacyjki.
