idac sladem m@dziuni@ (za rada olenki

) postanowilam przelozyc szukanie sukni na potem. ale sie skusilam i zajrzalam do skleüu na mojej wioseczce tutaj po niemieckiej stronie. mam taki malutki jeden 4 ulice dalej. i po "ocznej" eliminacji przymierzylam pare nawet. mhm.. dziwne uczucie. dwie nawet fajne byly. jedna za 500€ jakiejs zupelnie nieznanej mi marki, ale i tak pewnie juz z przed x lat, bo cenie zabraklo 1 przed 5. i druga to bylo dopiero cudo. babka sama ja szyla w latach 90

, haha, fantastyczny szeleszczacy zlotawy material (kurcze nie rozrozniam tych gatunkow jeszcze i nie wiem co jedwab co cos innego), calkiem prosto i zgrabnie uszyta, ale hitem bym zakladany na nia przezroczystawy dziergany w kwiaty "plaszcz", taki fajny zapinany pod szyje (lub nie) z trenem i "elfim" rekawem. normalnie mowie Wam

takiego czegos nie widzialam w 2 milionych egzemplarzy w internecie..
i jako ze indywidualna robota to 1500€ czyli

ale to jak sie okazuje i tak tutaj "tanio" jest. w miescie mamy "outlet" takich markowych sukien po hurtowych niby cenach, to startujemy przy 2000€...

zrobilam rozezananie haha i faktycznie, za jakies b.lokalne egzemplarze lub stare modele ze starych kolekcji na wyprzedazy dostaniemy od 500€ plus cale dodatki. standard to 1250€ (nadal plus wsz konieczne dodatki) i to w kraju, gdzie malzenstwo i sluby koscielne to raczej

mhm...
poza tzw. turystyka medyczna moznaby zorganizowac turystyke slubna jak nic..

ale spokojnie, dopiero po naszych slubach
