Ja jedynie jako gość nie cierpiałam, jak młoda para jechała na zdjęcia po ślubie, czekaliśmy jak durnie w tej sali, potem każdy nie mógł się przełamać, bo cisza, każdy we własnej rodzinie przebywał, nie wiadomo kiedy młodzi przyjdą i każdy był po godzinie zniecierpliwiony. Więc mnie wszystko jedno jak dojadą i kiedy, ważne, że:
1. mają być w kościele i na sali przed nami

2. bez zdjęć między kośiołem a weselem, tak jak mówi moja przedmówczyni, jakiś "lans" (b.modne słowo <hahaha>) na ulicach i wracamy.