No powiem Wam,z autkiem grubsza sprawa

chłodnica, rozrząd i Bóg wie co jeszcze...

ugh... już mnie portfel boli...
dobrze, że jutro mam zastępcze autko dostać, to przynajmniej na siłkę pojadę

ale pierdykło za oknem... a tak mi się dobrze spało...

Nieposiadanie autka też może być czasem bardzo sympatyczne. Wracałam taksą z pracy (mając w perspektywie niemalże 1,5-godzinny powrót brudną, śmierdzącą i zatłoczoną komunikacją, wolałam zabulić) trafiłam na niezwykle sympatycznego kierowce. Zatrzymał w którymś momencie licznik, bo z racji tego, że mieszka na tym samym osiedlu powiedział, że zapłacę tylo 15 zl

i przez cała trasę bardzo sympatycznie się nam gadało. Żałowałam tylko, że nie był młodszy i przystojniejszy, to jeszcze oko bym nacieszyła
