W tamtym roku byłam na weselu, gdzie na głowę przypadało 0,7l wódki. Jak komuś brakło to mógł sam dokupić w lokalu. Jak dla mnie była to oznaka obciachu i tyle, nie wyobrażam sobie, by mogło zabraknąć wódki na weselu. Z drugiej strony tak to jest, jak się wszystko pakuje w nie to co trzeba i oszczędza na wszystkim. Ta rodzina chyba oszczędności miała we krwi, bo przy ślubie siostry Panny Młodej goście nocowali...pod namiotami, po 6 osób w jednym namiocie.