Moniq, może dałoby się wygospodarować jakiś jeden dzień tygodnia, kiedy Twój K. wracałby wcześniej? I poszukać jak najpóźniejszej godziny kursu tańca. Chociaż sama wiem, że bywa z tym ciężko, bo mój A. też z tych, którzy pracują do późna raczej. Albo ewentualnie może dałoby się pokombinować z tymi weekendami, które masz wolne.
Mnie z sukni ślubnych tez się nic nie podoba. Ogólnie mi jakoś nie odpowiada wizja takiej typowej sukni ślubnej, z trenem albo kołem i świecidełkami, koronkami, tiulami itd. Najchętniej bym uszyła wg swoich pomysłów, ale trochę boję się ryzykować.