U mnie pomagało krzesełko lub bujaczek w kuchni. Ale najczęściej zostawiałam małą w pokoju na podłodze (piankowe puzle, na to koc, na to jej rożek lub pieluszka) z zabawkami. Jak kwękała a ja w tym czasie byłam w połowie ziemniaa to krzyczałam do niej (żeby mnie z kuchni usłyszałam) ze już ide i szłam jak obrałam ziemniaka, albo jak obrałam trzy ziemniaki. Czasem leciałam od razu bo to zależy jaki kwęk był albo od sytułacji. Wlazłam do pokoju, pogadałam, pobawiłam się pół minutki, zagadałam, pokazałam, przesunełam dziecko i szłam spowrotem do kuchni. Pare razy sie zdarzyła, ze jak do niej poszłam to ta już spała, czyli to były kweki przed snem). taką technikę stosowałam od samego początku (bo od samego początku sama opiekowałam się Zuzią i nie miałam nikogo do pomocy).
W wieku 7 Zuziowych miesiecy było znaczniej trudniej, bo Zuzolek juz raczkowała. Ale też zbyła zostawiana w pokoju a ja co pare sekund do niej zagladaałam.