Ja sobie nie wyobrazam zmywanie makijazu samym plynem micelarnym. Nadal czulabym sie "brudna". Najpierw zmywam oczy i tu mam problem, bo wszystko mnie piecze wiec mam tylko jeden ulubiony plyn z tutejszego marketu, po ktorym nic mi nie jest. Pozniej mleczkiem zmywam twarz (aktualnie Phatmaceris) i poprawiam jeszcze miecelarnym. Mialam kiedys jakis polski Soraya, albo cos w tym stylu, pozniej dlugo z Pharmaceric, a teraz z Vichy. Myslalam nad La Roche, ale urzekl mnie Vichy bo mial etykietke w jezyku polskim. W szoku bylam wiec musialam go kupic

U mnie jest natomiast masakra jesli chodzi o kremy i balsamy. Jakby ktos tak popatrzyl z boku, to by sie za glowe zlapal. Zaczynajac od dolu, na lydki nakladam balsam Cetaphil, pozniej zmieniam i uda traktuje antycelulitowa Tolpa, dalej brzuch ujedrniajacym balsamem (tez Tolpa), na biust kolejny kosmetyk, pozniej dekold znow Cetaphil i jeszcze na szyje i rece balsam prefumowany z tej samej serii co prefumy, ktorych uzywam. Nie mowiac juz o twarzy, krem pod oczy i na cala reszte.
Tez tak macie?

Ps, nienawidze myc twarzy woda nad umywalka. To uczucie jak wszystko scieka po rekach

Jak juz, to zele do twarzy tylko pod prysznicem.