Jesteśmy już w domku, Pola nakarmiona gada z misiami w leżaczku. Ogólnie nie było najgorzej, panie bardzo miłe jak ją przyniosłam to nie pozwoliły mi za bardzo się z nią lelać, tylko przywitały się z Małą pokazały jej szafkę i zabrały, i bardzo dobrze bo pewnie żegnałabym się z nią z pół godziny i ryczała jak bóbr. Co prawda popłakałam się ale dopiero jak dotarłam do mojej mamy do pracy ( pracuje naprzeciw żłobka), godzinka szybko zleciała więc poszłam ją odebrać, a ta niespodzianka bo jedna z pań na tym oddziale co jest Pola zna moją mamę, więc nieco mi lżej. Pola nie spała podobno trochę płakała, ( co mnie nie dziwi bo ostatnio nie cierpi być sama i jak tylko nie ma nikogo w polu widzenia to krzyczy a później płacze). Jutro zostaje na półtorej godziny, muszę sie do tego przyzwyczaić, generalnie mi jest ciężej niż Poli i bardziej niż ona to przeżywam. Rozmawiałam też z rodzicami, którzy akurat przyjechali ze swoimi dziećmi i wszyscy bardzo sobie ten żłobek chwalili, poza tym myślę sobie, że skoro jest tam tylu oczekujących, to chyba żadna krzywda się team dzieciom nie dzieje. Acha no i wiek Poli ( no może tak do 7-8 miesięcy) to chyba najlepszy czas na żłobek ( jeżeli trzeba oczywiście), bo gdyby ona była starsza i zaczeła płakać przy pożegnaniu to chyba by mi serce pękło i pewnie bym jej nie zostawiła.