Pomyslam, ze do rozładowania napięcia taki topic by sie przydał

Wklejam kilka historii które poczytalam na innych stronkach

Myśle, ze i nasze foremkowe mamy tez dorzucą od siebie

ZACZYNAMY

Ja az sie poplakalam

1/
W moim przypadku był moment, że myślałam że mojemu szanownemu małżonkowi przegryzę grdykę. Miałam podłączoną oksytocyne w celu wywołania skurczy. Jak ich nie było- tak ich nie było, ale jak się zaczęły to mi oczy prawie z orbit wychodziły. Wtedy przyszła położna i powiedziała, że zaczyna się akcja!!!!!!! Super! W końcu! (Bo po terminie było prawie 2 tygodnie) No i ta położna oświadczyła Nam, że istnieje możliwość znieczulenia zewnątrzoponowego (czyt. 350zł).
Na co ja: Piotrek, leć do bankomatu!
On: Poczekaj zaraz przejdzie.
Ja(ton wyżej): Zasówaj, bo sama pójdę!!!
I w tym momencie przyszły tatuś co robi?? Wyjmuje z kieszeni telefon i dzwoni do kolegi: Cześć Rafał. Słuchaj, taka sprawa jest: Aga rodzi... (tu gratulacje od kolegi) ... i tak się właśnie zastanawiamy czy może warto brać to znieczulenie zewnątrzoponowe. Mhhh... Tak... Bo ona się tak dziwnie wije... Chyba zaczyna ją boleć...
No ja nie mogę TEN CYMBAŁ dzwoni do kolegi i pyta o znieczulenie dla rodzącej. Faceta się pyta! Zeby jeszcze zadzwonił do jakiejś babki co rodziła. No Boże Święty grdykę mu przegryzę. Albo zejdę z tego fotela i go skopię!!! A potem mu się wgryzę w gardło!
I tu go uratowała położna...
Ona(wchodząc):No jak tam.
Ja(w myślach):Srak tam! (potulnym głosem): Dobrze. Poproszę znieczulenie dla mnie, i dla męża podwójną porcję arszeniku.
Ona: Oj...
Ja: Co oj??!!?? To ja tu jestem od wzdychania i robienia oj!!!
Ona: Głowkę widać! Pan odłoży telefon, bo żona rodzi.
Ja: Ale chwileczkę... Ja znieczulenie poproszę! Auuu!!!
I za 5-7 minut na piersi leżał mój okazały synek 4600g i 60 cm.
2/
u mnie podczas parcia lekarz, polozna i maz probowali przytrzymywac mi nogi, ale ja tak dzielnie sie opieralam, ze moja delikatna kobieca stopka wyladowala na jeszcze delikatniejszych jajeczkach pana doktora, ktory zniosl to meznie i nawet nie pisnal, mimo ze oberwal calkiem konkretnie ))
ale w temacie jajecznym pozostajac dodam, ze poniewaz moj syn byl w ulozeniu posladkowym, to kiedy w normalnych wypadkach pada klasyczne "widac glowke" to u mnie lekko speszony personel stwierdzil, ze "widac czesci dziecka" i moge sobie dotknac, wiec siegam miedzy nogi i co tam mam?
jojca )))))))
3/
Ja jak poszłam pierwszy raz do gina jak zaszłam w drugą ciążę, a było
to po dość długiej przerwie to byłam trochę zestresowana, a on taki
przystojny, podobny do Van Damma, no więc siadłam na fotel i czekam, a
on ubrał rękawiczki, patrzy na moją pipkę i mówi - "ale księżniczko
rozbierz się, bo przez majtki nie umiem badać". Normalnie zapomniałam
majtek zdjąć z wrażenia!
4/
Jak rodziłam pierwsze dziecko, to od początku miałam bóle parte, ale
rozwarcie było za małe i mi nie pozwolili przeć. Ale tak mnie cisnęło,
że aż pupę musiałam do góry podnosić. W końcu nie mogłam już wytrzymać
a położna kręciła się w pobliżu i mówię do niej : niech pani robi co
chce, ale ja rodzę bo już nie wytrzymam. A ona ze stoickim spokojem :
jeszcze nie, rozwarcie za małe. Ja do niej : w dupie mam rozwarcie,
rodze i już - to ona ; nooo tooo spraaawdzę (tak flegmatycznie) No jak
sprawdziła to jak nie wrzaśnie: pani poczeka! Ja się muszę przebrać do
porodu! Wołać lekarzy! - No to poczeeekaaałam. Dobrze, że ta flegma
jej potem przeszła, fajna babka się okazała.
A zanim pojechałam do szpitala to moja matka mówi do mnie: dziecko ty
się dobrze najedz i napij, bo tam ci już nic nie dadzą.
Matka parę lat wcześniej rodziła mojego brata, no i rodziła go chyba
ze 40 godzin bo miał prawie 4,5 kg a ona 40 lat i panikara dodatkowo
po pęknięciu macicy i takich tam przebojach. I mówiła, że potem to już
nie miała siły rodzić, taka głodna była. A kiedyś to nawet wody nie
dali, nie to co teraz.
No to ja obiad, górę kanapek, dwa litry pepsi i mówię, że teraz mogę
jechać. Jak mi zrobili lewatywę, to się ku.. chyba z 8 razy musiałam
wracać do kibla, tak mnie goniło. Aż położna (ta z flegmą) wlazła i
mówi : to tuuuutaaaaj chce paaaani roooodzić?
Ale sobie narobiłam
5/
Kiedy rodziłam syna sporo lat temu na Szaserów w Wa-wie leżałam na
sali wieloosobowej.Ciągle odbywały sie tam jakies wizyty.A to wizyta
lekarska przed wizyta z ordynatorem, potem wizyta z ordynatorem,potem
wizyta ze studentami i tak przed południem kilka razy.Oczywiście
trzeba było pokazywać brzuchy i wkładki.Tak sie przyzwyczaiłysmy na
sali do tych wizyt ,ze juz bez proszenia koszule szły w górę,brzuchy
odsłoniete,doły bez majtek.No i razu jednego wchodzi dwóch panów w
białych kitlach.No to my fruu koszule w górę.Panowie oczy jak spodki z
wrażenia zrobili,zdjęli drzwi i wyszli..Bo tym razem był to pan
konserwator z kolegą...
7/
Proszę mnie nie przerażac Bo i ja odwaliłam głupotę, ale nie przy
porodzie, bo ten jeszcze przede mną . Natomiast w gabinecie u gina
byłam tak przejęta, że zdjełam bluzkę(spodnie nie) i weszłam na
samolot, i tak siedzę z cycami na wierzchu, a on do mnie 'pani
pierwszy raz na wizycie?'.
8/
Miałam poród rodzinny,mąż trzymał mnie za ręke ja dostałam środki
przeciw bólowe i przysypiałam między skurczami,co zamknełam oczy mąż
mnie klapał po policzku mówiąc nie umieraj,wkońcu się wydarłam na
niego że jak on spać nie może to niech mi daje podrzemać.
Potem położna nie chciała mi uwierzyć że to już,mówię do niej że już a
ona że napewno jeszcze nie więc ja jej mówię że naprawdę to już a one
że napewno nie więc ja jej na to a co pani myśli że siusi zrobiłam bo
właśnie odpłyneły mi wody.
Po wszystkim lekarz który mnie szył robił to jak dla mnie strasznie
ślimaczo a ja chciałam już synusia zpowrotem na ręce wziąść,więc mu
mówie co pan doktor tam haftuje czy jak a on mi na to tak pani
inicjały wyszywam,po czym uśmialiśmy się więc lekarz mówi zebym już
się nie śmiała bo będzie krzywo.
9/
Byli u mnie goscie a ja mialam umowiona wizyte u gina .Myslalam ze
wczesniej wyjda ,ale sie zasiedzieli.Wiec ja zeby zdazyc szybko ,nogi
golic i pazury u nog pomalowac Debilka bylam.Bo baba w belkiem jak
wieloryb a sie aligancyji zachcialo. No przygotowalam sie raz dwa i do
gina. Ostatnie badanie na fotelu mialo byc.Mialam sie rozebrac . Wiec
kiecka do gory ,a tam cale nogi czerwone ,tak sie pozacinalam.
Rajstopy chce zdjac a one przyschniete do tego lakieru na paluchach.
Doktor sie patrzy i malo nie parsknie smiechem ,a ja czerwona jak
burak walcze z rajstopami.
lo matko do dzis mam polewe jak se przypomne.
10/
Miałam cc ,wyznaczony konkretny dzień a że u nas wychodzi się na 5
dobe jak wszytsko jest wporządku pomyślałam sobie że ogole sobie
krocze ze względów higienicznych kiedy będize już krwawienie.A że
brzuch mialam ogromny i golenie sprawiało mi trudności nawet z
lusterkiem to zawołałam męża i mówie-GOL no i golił.Kiedy miałam iśc
juz pod noże to położna(co za jędza) mówi że musi mi zrobić jeszcze
lewatywke i ogolić a ja na to że nie trzeba bo się ogoliłam w domu.Ale
ona sie uparła że chce zobaczyć jak to wygląda wiec ja koszule do
góry a ona - a pani to u jakiego wizazysty była??? bo sa górki i
pagórki
11/
Synka rodzilam b.szybko. Polozne twierdzily, ze skoro pierworodka, to
jeszcze potrwa pare dlugich godzin. zaprowadzily mnie na sale i
zostawily z mezem...a tu skorcze co 2 mni!!!polozne dalej kaza czekac
(ciekawe na co! . w koncu moj maz nie wytrzymal i leci do jednej
polznej i mowi- koja zona juz rodzi, skurcze co mninute!!!A ona mu na
to "a jakie rozwarcie ma zona?". czujecie, mojego meza o to pytali
nigdy pozniej nie mial tak zbaranialej miny...dzis mamy ubaw
12/
U mnie też było wesoło. Najpierw mój mąż jak miałam skurcze takie, że mało nie gryzłam wanny, której się trzymałam robił mi zdjęcia i kazał się uśmiechać. Powiedziałam, mu, żeby się cieszył, że go nie mogę dosięgnąć bo się boję wstać.
W trakcie parcia zdarzyło mi się siusiu i zaczęłam przepraszać, na co lakarka: nie przepraszaj, przyj! I do położnej: proszę jaka grzeczna pacjentka.
Potem jak parłam lekarka do mnie: No pani Agnieszko, ostatni raz i mocno bo nam już pan doktor pediatra blednie( siedział na przeciwko mojego rozkroku), pomyślałam: to co z niego za pediatra, jeszcze zemdleje. Potem patrzę, a to czarnoskóry doktor prosto z Nigerii. Jak wychodził badać małą to pyta jak ma na imię, ja na to Karolinka, a on: Kalolinka, Kalolinka juz gada(darła się w niebogłosy), na co położna: no, nawet lepiej od pana doktora.
13/
No to i ja wam opowiem o moim porodzie, a dokładniej o moim mężu, którego miałam zamiar udusić.
Do szpitala zgłosiłam się 18 lipca (termin miałam na 15-ego), bo były wtedy straszne upały i nie wiedziałam, czy się "tam" tak spociłam, czy mi wody odeszły. W szpitalu byłam o 17, a skurcze regularne pojawiły się około 23. O 3 w nocy powiedziałm położnej, że chcę mieć poród rodzinny i zapytałam się, kiedy mogę zadzwonić po męża. Powiedziała: "Niech pani jeszcze nie dzwoni po męża. Niech jeszcze pośpi". Wkurzyła mnie tym tekstem. To ja tu tak cierpię, a ten będzie sobie w domu smacznie spał? W du...szy to miałam. Około 4 zadzwoniłam po niego. A niech patrzy, jak jego żona cierpi. Myślałam że się w mig pojawi w szpitalu (od naszego mieszkania jedzie się 5 minut). A ten przyjechał po godzinie, bo musiał sobie zrobić kawę do termosu i kanapki! Ale go opierniczyłam. Myślał, że ja tu piknik będę mu urządzać ? Od 5 szybko się akcja potoczyła. Chyba dzięki mężowi, bo w tym momencie wpienił mnie totalnie. Kazałam mu wyjać z torby pieluchę tetrową. Miał ją zmoczyć zimną wodą i przyłożyć mi do czoła. A ten, robiąc mi bałagan w torbie, przyłożył mi do głowy.... moje majtki poporodowe . Myślałam, że zejdę z łóżka i skopię mu tyłek. Pomyślałam "Dureń, nie wie jak pielucha tetrowa wygląda" .
Szymek urodził się o 6.05. Mąż oczywiście wybaczył mi moje zachowanie . Ale do tej pory nie wie , jak wygląda pielucha tetrowa, bo gdy o nia proszę, to podaje mi pampersa...
14/
My jak się zjawiliśmy na porodówce o godz. 23 ozbadaniu rozwarcia położna oświadczyła że się zejdzie do 7 rano. Jak to usłyszałam to pomyślałam, że ona sobie chyba jaja robi. Ja tu skurcze mam co 15 minut a ona mówi, że mam się tak do rana męczyć. A mojemu mężowi powiedziała żeby poszedł do domu się przespać. No i ten się jej posłuchał i poszedł. po drodze wstąpił jeszcze do bankomatu po kasę dla tej położnej, bo taka miła mu się wydała. No i jak wszedł do domu to ja już zadzwoniłam do niego, że mu się syn urodził. Na co on mówi do mnie: Tak szybko, to kiedy następne robimy?
No a teraz nasze kochane mamuski

zapraszamy
