ROBERT BADOWSKI proszę takie sparwy załatwiać na PW ! Twój post będzie wyedytowany !
A swoją drogą u nas , tzn. u mojej szwagierki u której byłam świadkową limuzyna w dniu ślubu też się zepsuła !!!!! I dla nich był to konieć swiata...ale taki mały
Jechaliśmy do koscioła i woda w chłodnicy sie zagotowała ....i oczywiscie chłodnica ciekła ! Mało brakowało a byśmy dalej szli pieszo bo w dodatku limuzyna nie chciała zakręcić na skrzyzowaniu , nie miesciła sie !
Po kosciele była zapłacona jeszcze godzina jazdy ale musielismy w expresowym tempie jechać na sale bo samochód długo już nie pociagnął ! Dosłowni expresowo jechaliśmy ! Nawet na zakrętach nie zwalnialiśmy ! A młodzi chcieli przez reszte czasu pojezdzic po miescie ! Cieszyć się tą chwilą .
Jedank chłodnica była padnięta, co groziło zagrzaniem silnika musieliśmy jechać do celu jak najszybciej !
Ponieważ zostało jakieś 40 minut zapłaconych ...moglismy sobie w niej posiedziec

wow ale frajda