ja oczywiście w swoim tempie ten wątek znalazłam...
sama nie raz zastanawiałam się nad tym, kiedy bym chciała urodzić. tak naprawdę zawsze są jakieś za i przeciw.
Myślałam o wiośnie, najchętniej o marcu/kwietniu. Przyczyny dokładnie takie jak wyżej napisałyście - robi się ciepło, dziecko do zimy nabierze już odporności trochę itd. Ale wiecie, co mnie najbardziej dręczy? Chodzić z wielkim brzuchem zimą! Po pierwsze, boję się poślizgnąć (co się każdemu zdarza) i upaść. Przecież łatwiej na lodzie! Inna sprawa to ciuchy - czy wejdę w kurtkę, czy mam specjalnie na 2-3 mieś mrozów kupować nową, o co mi tyle grubych ciuchów itd. Latem z brzuszkiem jest łatwiej.
Ale, kumpela która miała rodzić w sierpniu znowu narzekała, ba, płakała podczas upałów!
Na jesień powstrzymuje mnie właśnie to, że wiele jest wirusów i maluszek może zachorować. Tyle, że to co chwalą sobie nasi znajomi których dziecko urodziło się w październiku to to, że do lipca było na tyle duże, że wyjeżdżając na wakacje mama nie musiała być uwiązana godzinami karmienia, łatwiej było podróżować.
Także wybór jest ciężki... Chyba pozostawić trzeba to naturze. My postaramy się o dzidzię, jak tylko stwierdzę, że moja sytuacja zawodowa jest stabilna. Może za 8 mieś, może za rok...