Tytuł wątku trochę przewrotny, ale niestety prawdziwy. Będzie o tym, jak kamerzysta, ale również fotograf, może Was pozbawić pamiątki z przysięgi małżeńskiej.
W ostatnią sobotę fotografowałem ślub przesympatycznej pary poza Bydgoszczą. Kiedy już ksiądz skończył kazanie, a PM stanęła na stopniu przed ołtarzem, ja zająłem miejsce za krzesłami młodych, robiąc obok siebie miejsce kamerzystce. Ta jednak nawet na mnie nie patrząc, rozłożyła się z kamerą na statywie przede mną- między krzesłami, a klęcznikami. W efekcie zasłoniła cały widok. Nie byłem w stanie zrobić dobrego zdjęcia, na którym miałbym młodych razem w całości. Na moją uwagę, że nie jest sama, nie zareagowała zupełnie.
Po Mszy usłyszałem od niej słowa oburzenia, że 20 lat tak pracuje i jestem pierwszym, któremu to nie odpowiada.
Sytuacja druga na tym samym ślubie. PM witana chlebem i solą. Stoję 2 m od młodych, zostawiając miejsce dla kamerzystki. A co ona robi? Staje miedzy mną a młodymi, po raz kolejny zasłaniając mi wszystko plecami.
Sytuacja trzecia. Na weselu zmienił kamerzystkę jej mąż. Podczas oczepin co robi? Staje przy Panu Młodym w odległości 0,5 m i nachylając się, pokazuje mi tylną część swojej osobowości.
Wiem, że fotografowanie i filmowanie ślubu nie jest proste. Zawsze może się zdarzyć, że ktoś komuś niechcący wejdzie w kadr. Jednak takie zachowanie tych kamerzystów uważam za skandal. PM zapłaciła niemałe pieniądze za ślub i wesele. I oczekuje pamiątki na najwyższym poziomie. Kiedy pokazałem młodym zdjęcie z zakładania obrączek, to się załamali.
Od ślubu minęło kilka dni, a mnie nadal nerwy nie opuszczają.
Zastanawiam się, jak Wy byście zareagowały na taką sytuację.
Pozdrawiam.
Piotr Ulanowski