Trochę chciałam Was potrzymać w napięciu
Nawet nie wiem od czego zacząć moją relację - tyle wspomnień - cudownych wspomnień
Swój dzień zaczęłam "super"... - wstałam po ok 6 godzinach snu, a to ze względu na polter, który był dzień wcześniej
do tego jeszcze przez dłuższy czas kamerzysta się nie kontaktował z nami - nie wiedzieliśmy co, gdzie i jak...dzwoniłam do niego przez cały piątek - nic. Nawet fotografowie zaangażowali się w to...cała zestresowana ze łzami w oczach - widziałam wszystko w czarnych barwach - myślałam "to się nie uda, jedna wielka lipa będzie. Nie dopilnowałam wszystkiego". Mąż też cały w nerwach siedział...ale sukces
okazało się, że kamerzyści byli na planie filmowym i nie mogli przez cały dzień się z nami skontaktować - ulga
07.09.2013r. godzina ok. 07.20 pobudka "Cholera zaspałam!!!" do fryzjera na 07.30... dziwne bo mimo to byłam spokojna
wsiadam w samochód i co się okazało - od kilku dni jeździłam na rezerwie i zapomniałam wlać paliwa - no cóż może dojadę a jak nie to coś wymyślę
Adam mój fryzjer - cudowny chłopak, aż dziwił się, że taka spokojna jestem...w między czasie cała ekipa dojechała: 2 fotografów i 2 kamerzystów - w małym salonie aż tyle osób
W między czasie makijaż - wykonany przez cudowną dziewczynę - Małgosię
"Robienie" mnie na bóstwo zakończyło się około godziny 12 - zero stresu...nawet nie czułam, że to ten dzień
Dopiero zaczęłam się stresować, jak zobaczyłam moją świadkową...kurcze to już dzisiaj...
Więc czas zacząć się ubierać:
na odwagę...
W między czasie zadzwonił mój wtedy jeszcze narzeczony - cały zestresowany, ale dał radę i dojechał....
Błogosławieństwo, którego bardzo się bałam, że się popłaczę, ale od samego początku się uśmiechałam, a niekiedy śmiałam...
No i wychodzimy...
c.d.n....