Jak wiecie dzien wczesniej zmarla moja kochana babcia. Bylo to dla mnie tym bardziej smutne, ze odkad pamietam babcia byla obecna przy mnie i moim bracie (mieszkala z nami od smierci dziadka, ok. 20 lat dzielilam z nia pokoj). Czwartkowy wieczor spedzilam z rodzina w szpitalu przy babci. W piatek rano mialam umowiona wizyte w salonie na zakladanie tipsow. Jednak przed ta wizyta postanowilam, ze pojedziemy z bratem na chwile do babci. Weszlismy do babci na sale, zdazylismy sie tylko przywitac z ciocia i w chwile po tym babcia zaczela przy nas umierac

. W takiej sytuacji nie moglam jechac na tipsy-odwolalam wizyte. Prawie caly piatek spedzilismy ryczac w szpitalu.
Wieczorem tego samego dnia pojechalam na Lisciasta na zalozenie walkow na wlosy, a potem juz do domu.
Wiekszosci z Was dzien przed slubem i w dniu slubu towarzyszy wiele emocji i uczuc. A ja czulam sie jakby ktos mi dal zastzyk znieczulicy. Nie denerwowalam sie, nie pekalam z ciekawosci jak to bedzie, wszystko mi bylo obojetne. Nie mialam problemu z zasnieciem.
W sobote rano pojechalam na Lisciasta. Bylam 3 w kolejce. O godzinie 11 bylam juz gotowa. Wrocilam do domu, zjadlam sniadanie, pogralam na komputerze, poczytalam e-wesele, ok. 12:30 zadzwonilam do Przemka z zapytaniem czy juz wyjechali do Szczecina. Zero stresu, chociaz rodzina latala jak poparzona. Udekorowali klatke balonami, pakowali sie w pospiechu, sprzatali, mama uczyla sie blogoslawienstwa, ktos ukradl balony z wejscia do klatki

, brat polecial do sklepu po cukierki dla dzieci. Kiedy wszyscy byli juz gotowi-ubrani, umalowani i uczesani, stwierdzialm, ze ja tez juz moge zacza sie szykowac. Zajelo mi to ok 30min. Chwile po tym jak bylam gotowa przyjechal Przemek z rodzicami i swiadkiem.
Przyznam sie, ze stres dopadl mnie przy blogoslawienstwie. Trzeslam sie jak galareta.
No, a potem juz tylko podroz do Mysliborza, slub w kosciele, wesele, poprawiny. Wszystko toczylo sie bardzo szybko. Moja rodzina dostala dyspense od ksiedza, wiec moglismy sie bawic.
Pogoda w dzien slubu byla sliczna, dopiero po 12 w nocy po oczepinach zaczelo padac (wszyscy stwierdzili, ze to babcia zalatwila nam taka pogode w prezencie).
Nie chce wiecej Was zanudzac, wiec oto kilka fotek z tego dnia.
Alez mu sie spieszylo hihi

do mnie
potem bylo buzi na przywitanie
blogoslawienstwo
wspolne zdjecie
nasze zdjecie tuz przed wyjsciem z domu
wychodzimy z klatki
wsiadamy do samochodu (a raczej pakujemy mnie i moja sukienke

)
juz w samochodzie
Reszta fotek pozniej
p.s. ten dzien jest naprawde jedyny w swoim rodzaju, jedyny, niezapomniany