Jestem-po dlugiej nieobecnosci. Probowalam wkleic fotki, ale sa po prostu za duze i sie nie da, alboj anie umiem ich zmniejszyc, wiec jesli ktoras moglaby mi w tym pomoc, to chetnie wysle je mailem o ile w ogole dojda

i moze ktorejs z Was sie uda je wkleic.Nie pisalam w ogole o gazetce slubnej, a byla takowa- po obiedzie rozdalismy kazdej parze gazetke, wszyscy byli zaskoczeni a jak zaceli ja przegladac to byli tez ubawieni.Zawarlismy w niej kilka informacji typu kto gra, kto jest wlascicielem restauracji, o ktorej godzinie zaczynajasie poprawiny, wpisalismy tez menu, zasady zachowania na weselu no i quiz o mlodej parze, ktory byl strzalem w dziesiatke. Wszyscy sie glowili nad odpowiedziami a w koncuwyszlo tak, ze tylko jedna para(moj brat z dziewczyna) znala odpowiedzi na wszystkie pytania, a siostra Jarka z mezem zrobila jeden blad- reszta miala duzo bledow, a przeciez pytania byly latwe

Wieczorem oglosilismy wyniki i rozdalismy nagrody. A nagrody mielismy rozne- dla dzieci czekolady, a dla doroslych- skakanka, scyzoryk, walek, jakies gierki, autko itp
Wszystkie te rzeczy kupilismy we funciaku, to jest sklepie, gdzie wszystko kosztuje funta. I mielismy tez takie plastikowe medale na szyje, wiec wreczenie nagrod bylo takie oficjalne.
Jeszcze o podziekowaniach dla rodzicow: otoz umowilismy sie z moim bratem, ze zrobi nam zdjecie jak bedziemy wchodzic do kosciola, czy podczas mszy, potem pojedzie do fotografa i tam je wywola, wlozy w ramki, ktore wczesniej kupilismy i przywiezie na wesele. Niestety okazalo sie, ze fotograf gdzies wyjechal (mimo, ze sie z nami umowil)iwiec prezenty wreczylismy dopiero w poprawiny. Rodzice w ogole sie nie spodziewali zadnych podziekowan i byli bardzo wzruszeni. Najpierw powiedzielismy kazdy kilka slow oczywiscie na wesolo i bardzo spontanicznie, potem wreczylismy ramki z naszymi zdjeciami slubnymi i w koncu zatanczylismy w duzym kolku. Bardzo nam pomogl pan z zespolu, wszystko ladnie zaaranzowal i zespol zaspiewal piosenke o rodzicach i nie byla to "Cudownych rodzicow mam":)
Taka niespodzianka oprocz gazetki slubnej dla gosci bylo to,ze nasi znajomi przeczytali list do pana mlodego (ten tlumaczony z wloskiego

), poza tym mielismy dwie ogromne trzylitrowe butelki z wodka, a zeby sobie nalac z takiej butli trzeba bylo uzyc specjalnej pompki. Napoje na stolach byly w malych buteleczkach,co tez zdziwilo niektorych, bo na kazdym weselu zazwyczaj sa dwulitrowe butle. Ja sie strasznie obawialam, ze dwie osoby nie dadza rady obsluzyc 70 gosci, ale obsluga byla naprawde bardzo sprawna i mila przede wszytskim. Nikomu niczego nie brakowalo. O kawe i herbate nikt sie nie dopytywal, bo przez caly czas byla w termosach na stoliczku z boku, a goscie o tym wiedzieli, bo bylo to napisane w gazetce. W gazetce tez napisalismy o meczu 9bo poprawiny zbiegly sie z finalem mundialu) i paru zapalencow pojechalo do mojego domu, zeby meczyk obejrezc, ale tojuz byla koncowka poprawin, wiec niewiele stracili. A w dniu wesela druzyny walczyly o trzecie miejsce i kilku- w tym moj maz

-poszli do drugiej sali, gdzie byl tv i ogladali mecz, ale na szczecie tak wyrywkowo, wiec bawili sie takze i sala nie byla pusta. Oj dlugo by opowiadac... No to jeszcze raz prosze o pomoc przy wklejaniu zdjec, ztedy bedzie mozna nie tylko poczytac, ale takze zobaczyc. A za jakies trzy tygodnie bede miala fotki od fotografa, wiec moze bedzie je mozna wkleic bez problemu.Macie tyle cierpliwosci??