Problem generalnie jest szerszy... jak moja prababcia leżała w szpitalu, jej córka (moja babcia) nosiła "pigułom" prezenty, żeby prababcię lepiej traktowały. Kiedys wystarczały kawa i rajstopy, a dziś kasa i to nie mała.
Te same osoby wredne i nieuprzejme wobec "bezpłatnych" pacjentów są słodkie, jak miód dla tych, którzy im się odwiedzięczają materialnie. Pytam: ZA CO? Przecież, taka osoba jest w pracy i za nią dostaje pieniądze. Po co wyciąga łapę po więcej?
Jakoś tak ponuje społeczne przyzwolenie na obsypywanie prezentami lekarzy, w mniejszym stopniu pielęgniarek. Wiadomo- w walce o zdrowie człowiek poświęciłby wszystko.
Jakby to było, gdybym ja, jako nauczycielka, lepiej traktowała, cierpliwiej tłumaczyła tym dzieciom, które przynoszą mi prezenty, a nie daj Boże pieniądze. Toż to gotowa afera o łapówkarstwo! Co do służby zdrowia, jakoś patrzy się na to przez palce..