BETI - fantastycznie, że założyłaś taki wątek.
ja jestem już po rozdanych zaproszeniach. Odmówiło nam sporo osób, a jeszcze pare jest na niepewnej liście, np. moja koleżanka, która jest teraz 25 t.c. i bardzo chce przyjechać (mieszka ode mnie 250 km) ale nie wie jak zniesie podróż, jak będzie się czuła, ale najważniejsze jest to, że strasznie chciałaby być na naszym ślubie i weselu.
Zapraszaliśmy też parę osób, których wiedzieliśmy, że nie są w stanie przybyć na wesele (np. bardzo chora ciocia -ale strasznie się ucieszyła z zaproszenia, czy popełnię nietakt jak napiszę, że najbardziej ze wszystkich gości). Innni no cóż....różne były reakcje ; ogólnie przy rozdawaniu wszystko ładnie, pięknie, kawka, herbatka, ciasteczko....natomiast jak zbiżał się wyznaczony termin i jak słuchałam wyjaśnień, to słabo mi się robiło (szczególnie jak były to osoby, których nieobecności na weselu nie mogłam sobie nawet wyobrazic)
oto przykłady :
* nie mam z kim iść (ciocia od kilkunastu lat wdowa, na poprzednie wesele przyszła sama i świetnie się bawiła),
*jesteśmy za starzy na całonocne tańce ( ciocia z wujkiem, no fakt są już troszkę starsi,ale nikt nie każe im całą noc przetańczyć), (a inny wujek, który w tym roku miał operację przychodzi i powiedział, że ma ochotę się wytańczyć !)
No ale wszystkich pobił mój chrzestny, który w końcu zdecydował się przyjść . Powiedział, że za bardzo przypominam mu jego brata (mojego ojca, który zmarł ponad rok temu i który nie bardzo się mną interesował) i będzie mu przykro, że go nie będzie, że będę mu przypominała że umarł....itp. Jak to usłyszałam, to mi ręce opadły i nie wiedziałam co mam powiedzieć
Dodam, że większość gości, a szczególnie rodzina wiedziała już rok temu, że bierzemy ślub i będzie wesele.
Wszło z tego, że na weselu będzie tylko śmietanka towarzyska