Nadeszla i moja kolej aby zaczac koncowe odliczanie. Przede mna juz tylko 100 dni (wlasciwie 102,ale akurat pojutrze wyjezdzamy do Polski i nie byloby mozliwosci zalotenia setki
)do najpiekniejszego dnia w naszym zyciu
Znymy sie juz 6 lat, 5 jestesmy ze soba, od prawie roku jestesmy juz malzenstwem,ale papierkowym ( jak to mowi moja mama
)teraz nadejdzie pora na to aby slubowac sobie przed Bogiem milosc ad konca naszych dni...
Poznalismy sie w Koszalinie w akademiku. Typowa studencka milosc. Na poczatku absolutnie nic nie wskazywalo na to,ze kiedykolwiek mozemy byc razem. Owszesm swietnie nam sie ze soba rozmawialo, czulismy, ze miedzy nami jest cos wiecej,ale dla mnie byla to tylko i wylacznie przyjazn z racji tego, ze mialam swiadomosc iz Andreas za kilka miesiecy wyjedzie.A wtedy dla mnie zwiazek na odleglosc pod zadnym pozorem nie mial racji bytu. nawet nie probowalismy zaczynac byc razem.Andreas wyjechal do Niemiec, utrzymywalismy kontakt,ale tylko smsowy.Az tu pewnego wakacyjnego dnia moj luby zadzwonil do mnie zapraszajc mnie do Paryza
Myslalam na poczatku,ze zwariowal czy co
No,ale dlugo nie musial mnie do tego namawiac. Pojechalam do niego do Hamburga a stamtad razem pojechalismy do Paryza, ktory stal sie poczatkiem naszej wspolnej drogi
I tak przez 4 lata walczylismy wspolnie o nasz zwiazek, o nasza milosc i wygralismy! W naszym przypadku potwierdzilo sie powiedzenie : "Odleglosc czyni z miloscia to co wiatr z ogniem: gasi maly a rozpala wielki..."
29 lipca 2005 wzielismy slub cywilny. na poczatku ten pomysl nie przypadl mi do gustu,ale w pewien sposob zycie nie do tego zmusilo.A teraz-teraz jestem w sumie bardzo zadowolona,ze tak sie stalo. Od dnia slubu moj maz kocha mnie jeszcze bardziej i jeszcze mocniej niz wczesniej. Dla mnie to wrecz jest nie do wytlumaczenia dlaczego tak sie dzieje,ale ta magia wciaz trwa.A ja jestem najszczesliwsza na swiecie
To teraz kilka fotek z naszego slubu cywilnego
//img124.imageshack.us/img124/9020/img01445xp.jpg[/IMG][/URL]