Już opisuje jak to wszystko sie zaczeło...
Historia zwyczajna wszystko bardzo szybko sie potoczyło. Poznaliśmy się 2 lata temu na Sylwestra u Mojej kuzynki. Nie była to niestety miłość od pierwszego wejrzenia ale juz nawet tej nocy czułam sie dobrze w jego towarzystwie. Ale nawet Sobie nie pomyślałam ,że by mogło coś być między nami bawiliśmy sie ze sobą ale kazdy pod koniec imprezy rozszedł sie w swoją strone. Więc sobie pomyślałam fajna impreza i tyle. Ale chyba po dwóch dniach do mnie napisał co tam słychać tak po koleżensku. Spotkaliśmy sie pożniej i tak stwierdziłam ,że on chyba za szybko sie angażuje co mnie przeraziło bo ja nie byłam gotowa na nowy związek bo już nie raz dostałam w tyłek i było mi dobrze samej. Ale On nie dawał za wygraną i tak od 14 lutego byliśmy parą. A pozniej to juz wszystko szybko sie zadziało potrzebowałam poprostu więcej czasu żeby zakochać sie ale teraz niewyobrażam Sobie ,że mogłam popsuć to na początku i być Sama.
I tak po 10-sięcu miesiącach razem oświadczył Mi sie. Oczywiście Chłopak chciał bardzo Mnie gdzieś zabrać w ten dzien najpierw ubzdurał Sobie łyżwy to oczywiście szybko mu to wybiłam z glowy bo nigdy w życiu nie miałam łyzew na nogach i niechcialam sie zabić jeszcze przed świętami
A pozatym miałam troche kocioł w pracy i jakoś zupełnie nie miałam ochoty na takie rzeczy. Pozniej jeszcze wymyslał jakieś inne miejsca ale ja upieralam sie ze siedze w d omu tego wieczoru i koniec. Więc byłam w pracy pół godziny gdzieś do końca pracy on przychodzi do mnie z różami a ,że miałam kilentke to czekał. A ja sie tak zastanawiałam z jakiej to okazji on przyniósł. Ale w końcu podszedł do mnie ja patrze daje Mi kwiaty i sie pyta czy zostane jego żoną a ja z tego wszystkiego byłam taka zamurowana i zamiast wiecie odpowiedzieć mu ,to ja sie spytałam jego gdzie ma pierścionek
Bo z tego wszystkiego nie zauważyłam ,że był miedzy różami i tak to wyglądało