Byłam ostatnimi czasy na weselu prowadzonym przez zepsół 4Band z Łazów/Zawiercia. I szczerze, szczerze nie polecam. . . Abstrahując od tego, że nie lubię generalnie zespołów na weselach, ale jestem gościem, który nie patrzy, co grają, ale niech w ogóle grają, natomiast w tym zespole to granie było największym problemem. Zespół niestety od świadka dostał wódkę i mieli mnóstwo jedzenia, więc wolał czas spędzać przy stole. Owszem, na początku było fajnie, ale to jedynie pierwsze dwa cykle wystąpień. Potem było 20 minut grania i 20 minut albo i więcej przerwy, a metodę mieli następującą: zagrać ze dwa wolniaczki, potem jakieś szybsze, na koniec zagrać cygańską nutę lub zrobić konkurs, uznać, że goście się zmęczyli i "idziemy na jednego". Tragedia, potem z racji przedłużających się przerw a to świadkowie, a to Para Młoda, a to ktoś z gości w końcu chodził do szanownych grajków i przypominał, że może by tak znowu zacząć grać. . . Dodatkowo były dwie takie sytuacje, gdzie chyba w ogóle się zapomnieli, gdzie są i co robią. . . O oczepinach też musiano im przypomnieć, bo po torcie i długiej znowu przerwie była już 0:20, a oni nawet nie zareagowali, żeby zacząć oczepiny. No i zaczęcie zabawy "kto urodzony" bez Pary Młodej, której zupełnie nie było na sali. Dobrze, że ich daty urodzenia to maj i październik to zdążyli dotrzeć.
No chyba nie bardzo to wszystko, i szczerze NIE POLECAM.