W okresie przygotowań do wesela chyba każda para to przeżywa - wypytywanie ciekawej wszystkiego i podekscytowanej rodzinki! Na początku chcą wiedzieć tylko kiedy, ale potem co juz coraz więcej i więcej....
U mnie jest zabawnie:
- brat koniecznie chce znać datę ślubu - bo musi sobie partnerkę znaleźć,
- babcia też - bo musi sie pochwalić przed swą siostrą, że ja wychodzę za mąż, a wnuczki siostry - nie
- mama chce wiedzieć wszystko, z uwagi, że sponsoruje wesele i ponieważ się troszczy
- tata - wszystko, co chce wiedzieć, to sie pyta żony
U mojego Zdzisia jest...hmmm....jak to ująć...nie wiem...w każdym razie ciekawie na pewno:
- mama i ojciec nic nie wiedzą - więc nie pytają
- siostra dopytuje się kiedy, bo musi uzbierać pieniądze,
- wszyscy sąsiedzi nie pytają się - sami prognozują na całego na temat naszego wesela już od lat (jakby nic innego do roboty nie mieli...)
Za to wszystkie rekordy bije kuzyn mojego skarba...odkąd się poznaliśmy, mówi tylko o naszym weselu. Na szczęście mieszka daleko, ale odkąd ma komórkę to już życ nie można...codziennie przysyła smsy kiedy ślub, bo on wie, że pewnie niedługo, ma dobre źródła, i że już powinnismy się ożenić, bo on chce przyjechć na wesele. Albo rzuca hasła do mojego w stylu "wiem, że jesteś u niej, zostaw ją niech się uczy, nie dus jej", albo "ty bezbożniku, ożeń się z nią wreszcie, będziesz mógł legalnie to robić..."
Żenada...mój skarb ma juz tego powyżej uszu, zdenerwowany powiedział nawet, że z nikim o weselu nie będzie mówił, bo to za wczesnie na gadanie o czymkolwiek...hmmm...mam ndzieję, że mnie to nie dotyczy....