Najgorsze wesele na jakim byłam to wesele mojej koleżanki.
Robione szybko, bo wraz ze chrzcinami i w sumie bez gustownie.
Knajpa posiadała salę dla Weselników, jednak parkiet do tańczenia wraz z orkiestrą był w innym pomieszczeniu, jakby w przedsionku.
Był tam bar i stoliki dla densingowych Niemców.
Masakra!
Weselnicy bawili się do muzyki wapniaków ze starymi Niemcami.
Wspomnę,że ten lokal to szczecińskie WSPOMNIENIE:/
Najlepsze wesele to moje wesele i mojej kuzynki, czyli moje 10 i 11 w zyciu;)
Do niczego nie mogłam się przyczepić, a i goście widać byli bardzo pod wrażeniem.
U mnie był super dj, konferansjer, pyszne, różnorodne jedzenie, lokal wygodny, na uboczu, dużo kwiatów, wszystko komponowało się w spójna całość.
Moja kuzynka także miała salę weselną na uboczu i wszystko przemyślane, dopięte na ostatni guzik.
Było chyba z 10 druhenek tak samo ubranych, limuzyna, dużo płatków róż, tak jak imię PM , super kapela, która już na wejściu przywitała nas wierszykiem, przyśpiewką i tak już było do końca;)