galaretka, Agulec_102, Kasia*, wiśniowa, Anjuszka, cherry, kurczaczek83

Witam serdecznie

.
Więc wracając do przygotowań:
- o pierwszej nocy przyjechała moja teściowa, co zaowocowało nocną pobudką i niemożnością zaśnięcia chyba do 4 nad ranem

- rano poszliśmy do przedślubnej spowiedzi prześlubnej, która ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu trwała łącznie jakieś 10 minut.Nieco najeździliśmy się po Kościołach, bo chcieliśmy na początku spowiadać się w innym Kościele niż ślub, a tu się okazała, ze jak msza się kończy, to do widzenia i żadnego Księdza nie ma dostępnego, więc chcąc nie chcąc wróciliśmy do naszego.
- ja na 10 poleciałam na mały manicure do koleżanki, która jedynie delikatnie wymalowała mi paznokcie i ładnie je opiłowała, bez żadnych tipsów itp. historii. Naoglądałam się jej ślubnych zdjęć i tak mi się zamarzyło, żeby już móc założyć kiecę i welon i poczuć się panią młodą w pełnej krasie

- potem moja kochana kuzynka wyfarbowała mi włosy, podcięła włosy mojego męża i pofarbowała włosy mojej Mamie. Narobiła się przy tym jak dziki osioł i za to bardzo jej dziękuję.
- w końcu,, jak była chwial wolnego, to pojechaliśmy wykąpać się w morzu, żeby chociaż trochę mieć z "przymusowych wakacji"



dla siebie.
- podpompowaliśmy balony do ozdoby klatki, po czym pożegnałam się grzecznie z mężem i on udał się na nockę do hotelu, a ja w sumie "padłam jak zabita" do łóżka
Dopiero o 5 rano, jak się obudziłam, przypomniało mi się, że miałam wystawić buty na parapet

, ale co tam, 5 rano to jeszcze noc, więc wystawiłam te moje trzewiki i stały tak na parapecie chyba do 14.
Buty poskutkowały, gdyż pogoda była bajeczna, aż nadto momentami
