jakoś nie mogłam się zebrać zaraz pow eselu, trochę czasu upłynęło. . . ale chciałam wszystkich przestrzec przed niemiłą atmosferą, jaką w dniu wesela potrafi zafundować właścicielka restauracji zamkowej.
nas urzekło miejsce - to do dziś musze oddać. taras jest cudny!!!
jednak obsługa bardzo nas zawiodła.
ustalaliśmy, że na każdym stoliku będzie po 4 rodzaje mięs. . . pani układała z nami menu. . . a rodzice nie żałowali pieniędzy na wesele ich jedynych dzieci.
w dniu ślubu okazało się, że tylko na stole państwa młodych wszystkiego jest pod dostatkiem.
na innych stołach było po jednym rodzaju mięsa, i tak krążyły po sali półmiski, na których porcje mięsne były poprzepoławiane. . . .
nie, no masakra!
dobrze, że byłam tak podekscytowana, że tego nei widziałam, bo spaliłabym sie ze wstydu.
do dziś żal mi mojej mamy i teściowej. . .
generalnie Pani właścicielka zamiast przyjęcia na osiemdziesiąt osób zrobiła zakupy na obiad dla osób 30.
nie potrafiła moim rodzicom po weselu przedstawić faktur na zakupy, nie chciała tez wystawić faktury za wesele.
"wisienką na torcie" niech będzie fakt, że moi rodzice w trakcie wesela dowozili taksówką ciasta z zaprzyjaźnionej cukierni . . . .
szkoda tego jedynego dnia. . . .