Witam Kochane,
Nareszcie przysiadłam i postanowiłam przedstawić w telegraficznym skrócie przygotowania do naszej 10. Rocznicy. I oczywiście wkleić fotki:)
Tak więc zaczynamy.
31.07.2008 roku, w 9. rocznicę naszego ślubu, uświadomiliśmy sobie, że za rok stuknie nam "dycha". Od słowa do słowa zgodnie stwierdziliśmy, że fajnie byłoby zrobić "powtórkę z rozrywki" i zorganizować imprezę. Przygotowania zaczęliśmy według panujących standardów - na rok przed wyznaczoną datą. Z wyborem miejsca nie mieliśmy problemów. Dworek Hetmański został wybrany jednogłośnie. Również z rocznym wyprzedzeniem wykonałam telefon do jednego z debeściaków didżejskich - Arteego. Kamień spadł mi z serca, gdy usłyszałam, że 31. lipca 2009 jest jeszcze do wzięcia. W ten sposób dwie najważniejsze sprawy mieliśmy zarezerwowane.
Potem nastąpiły dłuuuugie miesiące błogiego nicnierobienia w temacie rocznicowym (ciągle wydawało nam się, że mamy tyyyle czasu), aż do połowy czerwca, kiedy to uświadomiliśmy sobie, że wielkimi krokami zbliża się magiczna data, a my nadal nie mamy zaproszeń. Nastąpił "narodowy zryw" i zaproszenia zostały wybrane i zamówione w przeciągu dwóch dni. Po kolejnym tygodniu, piękne złote kartoniki zostały wysłane w świat. Podobnie jak w dniu naszego ślubu, 80% osób była przyjezdna. Obecnie jedna z moich licealnych przyjaciółek wybierała się do nas ze swoją rodzinką aż z UK. Byłam wzruszona, gdy dowiedziała się, że przyjadą. Za to odpadło nam czterech stuprocentowych gości - moi Rodzice (Tato zachorował na tydzień przez imprezą na zapalenie płuc) i przyjaciele (przeciwności losu). Ostatecznie okazało się, że będzie bardzo kameralnie - 16 osób, w tym trójka dzieci.
Do imprezy zostały niespełna trzy tygodnie, a ja z przerażeniem stwierdziłam, że nie mam kreacji (ślubną kreację też kupowałam na niecały miesiąc przed weselem

). W te pędy umówiłam się do
Centrum Mody Ślubnej. Dzięki Bogu p. Monika Nowakowska poświęciła mi dużo czasu, pokazywała co rusz nowe, przepiękne kreacje, a ja z każdą kolejną dostawałam coraz większego zawrotu głowy. Musiałam przespać się z tematem. W następnym dniu pojechałam do CMS z moim mężem jako głównym jurorem (dokładnie tak samo było dziesięć lat temu!). I w zasadzie, kiedy już dokonaliśmy wyboru, Monika podeszła do wieczorowych sukien, zaczęła je przeglądać i odwracając się do mnie powiedziała :”Mam też coś takiego”. Moim oczom ukazała się biało-czarną kreacja do kolan. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia! Dla Zibiego wybraliśmy spinki do koszuli i urocze gadgety w postaci cylindra i laseczki. Wszystko to dopełniło strój mojego męża. Dla siebie dokupiłam czarną wieczorową torebeczkę i w zasadzie nasze stroje zostały skompletowane.
Z tego miejsca raz jeszcze gorące podziękowania dla Centrum Mody Ślubnej, ze szczególnym uwzględnieniem p. Moniki. Profesjonalizm w każdym calu!
Na tydzień przed Wielkim Dniem, umówiłam się na wizytę od fryzjera. Wybrałam, jak zwykle,
Studio L'Or (serdecznie podziękowania dla pana Piotra!). Czesała mnie Gosia ze Starej Cegielni (fryzura dokładnie taka, jaką chciałam). Zadzwoniłam też do makijażystki -
Sylwii Kochelskiej i umówiłam się na make-up. Okazało się, że moja imienniczka przyjedzie do mnie do domu. Bardzo mi to pasowało, bo zaoszczędzałam dzięki temu sporo czasu.
Największym problemem był transport gości do Koszewka i z powrotem. Zibi wpadł na jedyny słuszny pomysł, który wprowadziliśmy w życie. Ponieważ chcieliśmy, żeby goście wyśmienicie się bawili i nie musieli się stresować nocnym powrotem do domów, wszystkim zapewniliśmy nocleg. Żeby uniknąć brania swoich samochodów, wynajęliśmy busik, który przewiózł wszystkich do Dworku, a po imprezie (w sobotę) przyjechał po nas i rozwiózł po kolei wszystkich do domów. W kwestii transportu zdecydowaliśmy się na firmę
Interglobus. Mieli rewelacyjną, szeroką ofertę za, uważam, bardzo przyzwoite pieniądze. Dodatkowo zadbali o naszych gości z UK, którzy lądowali w Berlinie. Specjalnie po nich został wysłany indywidualny kierowca, który przechwycił ich w Berlinie i przywiózł do nas do domku. Szybko, sprawnie i profesjonalnie! Polecamy gorąco!!
Zibi zadbał również o niespodzianki. Zamówił w firmie
Royal Car starutkiego Rolls - Royce'a, który zawiózł nas do Dworku (wielkie dzięki Panie Darku!). Zrobiliśmy tzw. Wielkie Wejście, a właściwie Wielki Wjazd

Dodatkowo mój mąż zaskoczył mnie bukietem kremowych róż

W drodze do Koszewka mnóstwo samochodów zwalniało, trąbiło, ludzie machali nam, uśmiechali się. Czuliśmy się jak gwiazdy, hehe.
Wszyscy czekali na nas, gdy zbliżaliśmy się majestatycznie do Dworku. Zaczęło się od gromkiego „Sto Lat” i lampki szampana, potem nastąpiło morze życzeń. Po serii całusów i wyściskaniu wszystkich po kolei zasiedliśmy do stołu. Czekała już na nas przystawka (pomidory z mozarella i bazylią). Potem zostało podane danie główne - zupa krem z borowików plus sznycel Edelweiss z ziemniaczkami i zestawem surówek. Porcje absolutnie gigantyczne! Oprócz tego mogliśmy smakować przepysznych sałatek (afrykańskiej i greckiej), szparagi w szynce, pasztet z żurawiną, piersi z kurczaka w sosie serowo - majerankowym, Strogonowa z risotto, kartofelki zapiekane z boczkiem oraz przepyszne ciasta. Wszystko smakowało absolutnie wyśmienicie:)
Dla naszych gości mieliśmy przygotowanych parę niespodzianek. Pierwszą z nich były fontanna czekoladowa i alkoholowa ( moc podziękowań dla Pani Alicji i Pana Jacka z C
zekoladowych Fontann). Fontanny podbiły serca dzieci, ale również dorośli nie byli w stanie przejść obok nich obojętnie. Wszystko było pięknie i wykwintnie podane - kolorowe owoce w szklanych pucharach, słodkie rurki, kruche babeczki - kusiły przez cały czas. Inną atrakcją, która była oblegana non - stop był
Event-Bar. Pan Michał - barman - robił istne czary - mary i serwował każdemu po kolei smakowite drinki. Hitem wieczoru był Cosmopolitan. Zamówiłam je dla wszystkich dam. Potem zamawiałyśmy Cosmo jeszcze wielokrotnie:) Czułyśmy się jak bohaterki Sexu w wielkim mieście

Było bosko! Swoje kolorowe napoje dostały też dzieciaczki. Zawodowy barman to świetne rozwiązanie. Chociaż przyznam szczerze, że podchodziłam do tematu z lekki dystansem. Jednak po wszystkim stwierdzam baz wahania, że było warto i drugi raz bym się nie zastanawiała. Patrząc po naszej imprezie, w zasadzie wszyscy (oprócz bodaj trzech osób, które pozostały wierne „czystej”) zamawiali drinki. Pan Michał miał pełne ręce roboty. Dziękujemy i z pewnością niebawem ponownie skorzystamy z usług Event - Baru.
W przeciwieństwie do naszego wesela (wtedy nie było takich usług), teraz zamówiliśmy reportaż z imprezy. Skorzystaliśmy z umiejętności i fachowego oka
Igora Skawińskiego z Foto Everest (Gorące uściski!!!!). Zdjęcia są pełne emocji. Nigdy nie mieliśmy takiej sesji. Jestem przeszczęśliwa:) W pewnym momencie ja wraz z moimi licealnymi przyjaciółkami - Adą i Izą - oraz z Igorem wymknęliśmy się do apartamentu. Tam miała miejsce mała sesyjka
Bawiliśmy się do prawie białego rana. Było cudnie. Wszystko odbyło się tak, jak sobie to wymarzyliśmy. Jeszcze raz serdecznie podziękowania dla wszystkich, którzy się przyczynili do spełnienia naszych marzeń oraz dla gościa za ich obecność.
Za parę lat spotkamy się ponownie:D