Kinia, pamiętam jak jedna z forumek skarżyła się, że chciała dekorację w jakimś konkretnym kolorze a para ślubująca po niej upierała się przy innym
Cieszę się, że w Bazylice są "standardowe" dekoracje i że my nie mieliśmy takich problemów
teraz proponuja strojenie od siebie za te symboliczne 100zł. Mi sie ono tez nie podoba, dlatego chce wprowadzic firme, ktora bedzie stroic... natomiast juz mi proboszcz zapowiedzial, ze bedzie problem z dogadaniem sie z parami, zeby podzielic sie kasa za strojenie (bo niektorym wystarcza tamta bazylikowa dekoracja za 100zł i nie chca placic wiecej) wiec moze byc zonk.
Dokładnie, nam też w pełni wystarczyła ta dekoracja za 100 zł i cieszyliśmy się, że nie musieliśmy wynajmować żadnej firmy z zewnątrz i płacić nie wiadomo ile, bo dla nas kwestia ustrojenia kościoła była naprawdę mało ważna
Zresztą, moim zdaniem, ta bazylikowa dekoracja nie jest taka zła. Tego dnia naprawdę nie zwraca się uwagi na ilość kwiatów i szarf na ławkach. Ja w dniu ślubu w ogóle nie widziałam dekoracji, oglądałam ją dopiero na zdjęciach i filmie
nagłośnienie koscioła dośc specyficzne, głos rozchodzi sie w tak dziwny sposób, że przez pierwsze 15 minut człowiek próbuje zrozumieć słowa, a potem to już wszystko jedno, i tak dochodzi co trzecie. Myślę, ze na fakt takiego a nie innego odłuchu mogła wpłynąć ilosć osób - około 50.
U nas na ślubie było słychać wszystko, ale przyszło ponad 100 osób, więc może rzeczywiście liczba gości ma duże znaczenie
Średnio podobało mi się też to, że jeszcze zanim skończyła się msza slubna, już w drzwiach stali nowi goście i kolejna para.
Tego problemu też u nas nie było. Zarówno nasi goście, jak i kolejni czekali grzecznie, aż poprzedni ślub się skończy i wszyscy wyjdą
Może trafiliśmy na bardziej kulturalnych gości
a i jeszcze składanie życzeń w ogrodzie za kościołem, wszystko byłoby ok, gdyby nie konsternacja panująca przy wyjściu, jedna msza wychodzi, druga juz sie pcha, niczym w niedzielę, potem delikatna konsternacja "gdzie się składa życzenia??" i dopiero ktoś mądry kto krzyczy, że mamy iść na tyły. Połowa nie wie co się dzieje, druga połowa narzeka. Dziwne doświadczenie.
Po ślubie jest taki moment, że ksiądz już wychodzi a Młoda Para i goście jeszcze siedzą. Wtedy świadek może podejść do mikrofonu i powiedzieć, że składanie życzeń odbędzie się w ogrodzie. Po naszym ślubie świadek poprosił przez mikrofon, aby goście ustawili się przed kościołem do wspólnego pamiątkowego zdjęcia. O składaniu życzeń nic nie musiał mówić, bo odbyło się tradycyjnie - przed kościołem
To nie jest tak, że krytykuję kościół, czy w ogóle pomysł brania tam ślubu, raczej wydaje mi się, ze wiele zalezy od pary młodej, i jeśli sie pewnych szczegółów nie dogada, to potem to tak wygląda jak wygląda.
Dokładnie, wiele zależy od dobrej organizacji
Do tego trzeba mieć trochę szczęścia, bo jeśli np. leje deszcz, to trudno się dziwić, że goście następnej pary będą pchać się do kościoła jeszcze przed zakończeniem poprzedniego ślubu