to ja, zapewne ku przerazeniu Rybki, kupiłam podgrzewacz wlasnie gdy Zuzia zaczynała jesc inne produkty niz mleko z cysia. Wlasnie po to by podgrzewac słoiczki. Kupiłam podgrzewacz TUFI, ktory mozna stosowac i w domu i w samochodzie. W domu szybko okazało się że zeby danie było ciepłe trzeba było podgrzewać troszkę dłużej niz oznajmiało to swiatełko. W samochodzie uzywany był tylko raz, w czasie nie zaciepłego dnia pierwszomajowego i na nieszczescie podgrzewalismy "DANIE" , ktore jest stałej konsystencji w porownaniu do zupki. daniie długo się grzało ale raczej do ciepłego się nie podgrzało....na szczescie młoda siedzaca w wozku tak była zajeta ogladaniem samochodów, autokarów i ludzi ze jakos je zjadła. Potem na wyjazdach było juz tak ciepło, że otwiierałam słoik i nie patrzylam na temp. zupki czy obiadku.
Z rad praktycznych. Jeśli kupisz obiadek , w ktorym wlozona łyzeczka stoi pionowo i nawet nie drgnie to dodaj trochę goracej, wrzacej nawet wody. Danie stanie sie trochę płynniejsze ale i ciepłe. ilosc wody dowolna i zalezna od ulubionej konsystencji potrawy. Tak samo można zrobic z daniem lub zupką dodając zamiast samej wody, wode z kaszką "misiowy ogródek" z Nestle.dodatkowo zwieksza się ilość objetosciowa posiłku.
Ale ogolnie jetem z TUFIEGO zadowolona.