Jeżeli umiesz utrzymać nerwy na wodzy, to oczywiście - maluj się sama.
Mnie w sytuacjach stresowych zaczynają się trząść ręce. Pamiętam jak przed studniówką, na której miałam tańczyć w pierwszej parze poloneza (strasznie się denerwowałam!) nie umiałam się pomalować, tak drżały mi ręce. Więc wypiłam na szybko drinka na odwagę.. i... potem to już miałam w ogóle jazdę przed tym lustrem - drżące ręce i jeszcze zaburzenia równowagi
Wierzę, że sama wiesz co dla Ciebie najlepsze, ale może warto komuś zaufać. Jeżeli coś Cię tego dnia rozdrażni, albo nie daj Boże coś się opóźni to mając w perspektywie jeszcze samodzielne malowanie dostaniesz rozstroju nerwowego
A tak - siadasz i JUST RELAX...
Też się bałam malowania przez wizażystkę. Oczywiście poszłam na próbny i przekazałam jej sto swoich uwag, pięknie się dostosowała i makijaż był hmmm.. znośny. Ale w dniu ślubu przede mną malowana była moja mama, która powiedziała "niech pani maluje jak chce" i wyszło pięknie. Gdy przyszło do malowania mnie to powiedziałam, że chce tak samo jak mama
i już w ogóle się nie odzywałam. Wyszło ślicznie. Wydaje mi się, że jak ktoś się zna na tym co robi obiektywnie spojrzy świeżym okiem i wie co ma robić
A co do kosmetyków - byłam pomalowana L'orealem i fajnie się trzymało. Już nie raz słyszałam, że jakieś bajeranckie Diory i inne takie wcale nie muszą być najlepsze...
Tak czy inaczej, życzę, żeby się wszystko udało, cokolwiek postanowisz