oo pamiętałaś
niestety, to nie Tofik
Tofik zginął we wrześniu, a październiku przyszły jakies dziewczynki, mówiąc, ze mają naszego kota, jest u jakiejs pani.. poszlismy... no ale to nie był Tofik
wzięlismy tego kota, spytalismy gdzie go znalazły i go tam puścilismy (okolice Retry i tego bajorka).. wówczas za kotem zaczęła chodzic masa dzieciaków, ganialy bo, mówiły, że to ich itp.. nie daly mu żyć..
to wzięlismy go do domu... dostał jeść itp.. następnego dnia go wypuścilam... no ale wrócił (wiesz drabinka od podwórka).. no i został..
trochę dziki był, miał juz z 8-9 miesięcy.. obchodziło go tylko jedzenie.. dodatkowo strasznie sie gryzł ze wszystkimi kotami na dzielnicy...
to było okropne...został z nami, ale musielismy go wykastrowac, bo ciągle do weterynarza jeździlismy, bo miał dziurawe uszy i poobrywane paznokcie od kocich bijatyk.
Teraz jest lepiej.. wychodzi na dwór, w słonecznie dni ciągle spi pod oknem na podwórku, domaga się drapania, mówi "ma-ma"
no i ciągle je..
Fajny kociaczek.. ale jednak nie to, co Tofik...
a nazywa się Fokus
ps. a gdzie spał? na zewnątrz od ulicy? czy w domu na parapecie?