W piatek oczywiscie bylo jeszcze pelno spraw do zalatwienia. Rano pojechalam zrobic paznokcie. Niezdecydowalam sie na tipsy tylko zrobilam frencha. Bylam bardzo zadowolona z efektu. Paznokcie do dzisiaj ladnie wygladaja.
Kupilismy alkohol, odebralismy wizytowki. Zawiezlismy swoje ubrania oraz alkohol do palacu oraz uzgodnilismy tam ostatnie szczegoly. Pogoda byla ladna ale na sobote zapowiadali deszcze i to nam spedzalo sen z powiek. Goscie z Mazur juz zajechali do moich rodzicow. Na 2 pokojach bylo 21 osob. Masakra. Nie wiem jak mama pokladla ich wszystkich spac. My zabralismy do siebie 2 osoby bo tylko tyle dalo sie pomiescic w naszej zagraconej kawalerce.
W sobote obudzilam sie juz o 6. wzielam slaba tabletke na uspokojenie bo myslalam ze umre ze zdenerwowania.
O 10 odebralismy kwiaty. Wiazanka byla skromna i niewielka dokladnie taka jaka chcialam.
Ok 12 bylismy juz w palacu. Wizazystka i fryzjerka juz przyjechaly wiec oddalam sie w ich rece. Bylam badzo zadowolona z efektu. Mimo iz na codzien makijaz mam delikaty to tym razem mialam bardzo mocny i ciemny. Mialam doklejone dlugie rzesy. efekt byl powalajacy.
pozniej siedzialam w pokoju mojej siostry bo nie chcialam zeby piotrek mnie widzial. Ciagle nie wiedzielismy gdzie bedzie slub czy w altanie czy w kosciele. Pogoda byla zmienna raz padal raz swiecilo slonce. Bardzo zalzalo nam na tej altanie wiec zwlekalismy z podjeciem decyzji do ostatniej chwili. Piotrek ze swiadkiem nabiegal sie straszne zeby rozlozyc wizytowki i dopiac wszystko na ostatni guzik. Godzine przed slubem weszli na baszte zeby z wysokosci zobaczyc czy nadchodza chmury deszczowe. W koncu decyzja zostala podjeta: slub w altanie!
Mama ze swiadkowa pomogly mi sie ubrac. ok 17.45 poszlam do taty ktory mial mnie prowadzic do oltarza.
Piec minut pozniej zeszlismy juz na dol i staneliamy na szczycie schodow i czekalismy na znak ze mozemy ruszac.
Goscie siedzieli na krzeslach przed altana. Przez srodek postawione byly biale luki pod ktorymi mielismy przejsc. Grala piekna muzyka.
Swiadkowa dala znak ze mozemy ruszac. Tata i ja zaczelismy schodzic ze schodow. Fotograf pstrykal nam zdjecia. Czulam sie jak gwiazda filmowa w otoczeniu paparazzi hiiihihi.
Jak doszlismy do altany tata dla mi caluska i do srodka doprowadzil mnie juz Piotrek.
Ceremonia byla pekna. Cudna oprawa muzyczna mielismy 2 spiewakow (kobiete i mezczyzne) klawisze oraz skrzypce (dzieki Moniu za kontakt na pana Darka). Ja mialam caly czas usmiech na ustach.
Na koniec razem przeszlismy pod lukami. Przy schodach goscie skladali nam zyczenia. Dostalismy bardzo duzo artykulow szkolnych o ktore prosilimy zamiast kwiatow.
Po zyczeniach obie mamy przywiatly nas chlebem i sola. Piotrek trafil na kieliszek z wodka a ja z woda. Gdy kazdy z gosci dostal kieliszek z szampanem zrobilismy grupowe zdjecie.
Gdy weszlismy na sale dj powital gosci i na rozluznienie atmosfery poscil z plyty co na temat malzenstwa mysla dzieci. Smiechu bylo co nie miara i atmosfera rzeczywiscie zrobila sie luzna.
Obiad przepyszny. Ja bylam tak scisnieta gorsetem ze nie moglam zbyt wiele w siebie wcisnac a szkoda bo teraz to chetnie bym sobie tych pysznosci pojadla.
Impreza trwala do 5 rano. Wszyscy bawili sie wysmienicie. Dj spisal sie na medal, fajnie prowadzil cala impreze.
Na drugi dzien wszyscy moczyli sie w basenie i jakuzzi.
O 13 przyjechal fotograf i robil nam zdjecia w plenerze. Trwalo to ok 3godzin. Wiekszosc gosc juz pojechala do domow.
Zaraz postaram sie wkleic kilka zdjec
[ Dodano: Sob Sie 13, 2005 3:42 pm ]Oto zdjecia