my też działamy Fridą, ale sama Frida nie daje rady. Najpierw musimy rozwodnić wodą morską, potem podciągamy Fridą i szybko zwijamy gluta na pałeczkę. A jak nie zdążę chwycić pałeczki to ciągnę za gila. To nasza zmora. I pediatra i nawet laryngolog był w szoku, że u dziecka takie koziska. A czyścimy nosek minimum raz dziennie. Ja nie wiem, skąd się u niej biorą takie gluty na kilka centymetrów. Nie muszę chyba mówić ile płaczu jest przy psikaniu wodą, a potem działaniu Fridą. Biedne to moje dzieciątko.