baska98, lady_yes, liliann, Agatha, ASIA39, Justys851
Strasznie mi miło że jesteście

Z M ustaliliśmy że ostatnią noc spędzimy osobno, on u swoich rodziców a ja u swoich.
Tego dnia obudziłam sie skoro świt o 4 rano. Bynajmniej nie ze stresu... goście ze stolicy dojechali. Trzeba było ich nakarmić, napoić, i zainstalować do łóżka. Raczej ojciec to robił, a ja mu towarzyszyłam, bo mimo że to rodzina to pierwszy widziałam ich pierwszy raz... Tym bardziej było nam miło że chciało im się gnać przez pół Polski żeby być z nami

Koło 5 podreptałam z powrotem do wyra z pewnością że i tak już nie zasnę ( po prostu tak mam

)... no i zaspałam. Biegiem z ojcem i bratem na salę dopiąć ostatnie szczegóły. Do fryzjera spóźniłam się pół godziny.... typowe dla mnie... nawet w dniu własnego ślubu

Usiadłam, powoli zaczęłam sie relaksować. Nic a nic się nie stresowałam... może czasu nie miałam... Podczas całego upiększania czułam się jakbym szykowała sie na czyjeś wesele nie swoje... do czasu... do czasu gdy zobaczyłam siebie w lustrze. Pani Ewelina i Pani wizażystka ( zapomniałam imienia) dokonały cudu
Było pięknie
I wtedy do mnie dotarło... to ja, dzisiaj, przysięgnę że zawsze, w szczęściu i chorobie... zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji... no i zaczęłam się stresować...
fotki zostały usunięte ze względu na nieregulaminowe parametry



No i wyszło szydło z worka, czyją fryzurą się inspirowałam

Liliann dziękuję bo dzięki Tobie utwierdziłam się w przekonaniu że welonu nie chcę
problemy z panią właścicielką pominę, bo nie warto już o tym pisać. Odpowiedni wątek istnieje w regionalnych